Kamil Durczok nie żyje. O śmierci dziennikarza i byłego gospodarza "Faktów" TVN poinformował we wtorek serwis Press. Informację potwierdziła była żona publicysty Marianna Dufek. Jak poinformowała rzeczniczka szpitala, w którym go reanimowano, do zgonu doszło po godzinie 4 nad ranem w wyniku "zaostrzenia choroby przewlekłej i zatrzymania krążenia".
Durczok odszedł w wieku 53 lat. Jeszcze niedawno informował w mediach społecznościowych o komplikacjach zdrowotnych, z którymi się borykał. Temat swoich zmagań poruszył m.in. w połowie czerwca na Twitterze. Na początku lipca wyjawił, iż czeka na wyniki hemoglobiny, i że grozi mu kolejny pobyt w szpitalu.
Wiadomość o śmierci Durczoka odbiła się w mediach szerokim echem. Szokującą informację przekazano z samego rana w "Onet Rano", którego prowadzącą jest Beata Tadla. Dziennikarzy łączyła wspólna przeszłość zawodowa. Kilka lat temu Tadla zasugerowała, że odeszła z TVN-u przez Kamila Durczoka. Swego czasu dziennikarka zeznawała nawet przeciwko posądzanemu o mobbing Kamilowi w sądzie...
Dzień dobry kochani tu Onet Rano, zaczynamy nasz program we wtorek 16.11 i niestety musimy zacząć od informacji, która właśnie do nas dotarła - zaczęła Tadla. Otóż portal Press.pl podaje informacje, że nie żyje Kamil Durczok, dziennikarz którego wszyscy znamy. Miał 53 lata i według informacji Pressa zmarł nad ranem w szpitalu. Informację Press potwierdził w dwóch źródłach, także u rodziny. Dziennikarz zmarł dziś w Katowicach.
Tadla nie pominęła faktu, że Durczok w ostatnich latach nie cieszył się dobrą opinią.
Były szef Faktów TVN, wieloletni pracownik Telewizji Polskiej, prowadzący najważniejsze programy informacyjne, programy publicystyczne. Z programu "Fakty" musiał odejść po oskarżeniach w sprawie mobbingu, w 2019 roku został wydawcą, redaktorem naczelnym portalu Silesion, w 2016 gospodarzem programu "Brutalna Prawda", potem program nazywał się "Durczokracja". Kilkanaście lat temu chorował na nowotwór, ostatnio jak pewnie wszyscy wiecie, nie miał dobrej passy, ale jednak jeśli ta informacja się potwierdzi, to oczywiście wielkie wyrazy współczucia dla najbliższych Kamila Durczoka.