Kamil Durczok na początku sierpnia spowodował wypadek, będąc pod wpływem alkoholu. W chwili zatrzymania w wydychanym powietrzu dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu. Sąd przystał na jego wniosek i pozwolił mu opuścić areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tysięcy złotych.
To był jednak dopiero początek kłopotów Durczoka. Dziennikarz miał dopuścić się także podrobienia podpisu swojej żony Marianny Dufek, który miał umieścić na weksklu wartym 2 miliony franków szwajcarskich. Dokument miał stanowić poręczenie kredytu na zakup nieruchomości. Po 10 latach bank zwrócił się do Dufek z prośbą o spłatę należności. Kobieta nie miała pojęcia, że figuruje na liście dłużników.
Sprawę próbował ratować pełnomocnik Durczoka, który w rozmowie z tabloidami zapewniał, że Dufek nie tylko znała wszystkie okoliczności brania kredytu, ale również była obecna przy podpisywaniu weksli, czemu sama Marianna stanowczo zaprzeczyła.
Zobacz: Była żona Kamila Durczoka odpowiada pełnomocnikowi dziennikarza: "Czytam po prostu kłamstwa"
Jak udało się ustalić Wirtualnej Polsce, dziennikarz miał zostać zatrzymany przez policję i doprowadzony do Prokuratury Regionalnej w Katowicach w celu złożenia wyjaśnień.
TVP Info z kolei donosi, że rzeczony weksel miał nie być jedynym dokumentem podrobionym przez dziennikarza. Serwis poinformował, że Kamil Durczok miał dopuścić się sfałszowania dokumentacji stanowiącej zabezpieczenie przewidziane w umowie kredytowej. Dzięki niej możliwe miało być wzięcie kredytu na kwotę 2,9 miliona złotych.