Kamil Glik oficjalnie dołączył do "drużyny" celebrytów, którzy mają problemy z prawem. 34-letni reprezentant Polski w piłce nożnej dopuścił się dwa lata temu pobicia mężczyzny. Sportowiec prywatnie jest mężem i ojcem dwóch córek, Victorii i Valentiny.
Z ustaleń Faktu wynika, że Glik miał pobić niewinnego człowieka. Do zdarzenia doszło dwa lata temu roku we wsi Skorupki na Mazurach. Ofiarą napaści piłkarza był Michał B., turysta z Krakowa. Mężczyzna sfotografował domek dla dzieci znajdujący się na jednej z ogrodzonych posesji, na której przebywała rodzina Glików. Działanie turysty miało mocno zdenerwować piłkarza, który dopuścił się wobec mężczyzny przemocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według nowych informacji poszkodowany został dwukrotnie uderzony w twarz, a następnie popchnięty. Glik miał wyrwać mężczyźnie telefon, którym wcześniej turysta wykonał zdjęcie posesji. Funkcjonariusz, który był na miejscu zdarzenia, zeznał, że od piłkarza reprezentacji Polski czuć było woń alkoholu. Reprezentant Polski przyznał się do spożycia jednego piwa, a swoje zachowanie tłumaczył działaniem w samoobronie. Marta Glik, żona piłkarza, stwierdziła natomiast, że jej mąż wypił wtedy dwa piwa. To kolejny przypadek, gdy znana osoba łamie prawo pod wpływem alkoholu.
PRZYPOMINAMY: Jerzy Stuhr PO RAZ PIERWSZY zabiera głos po wypadku w Krakowie: "ŻAŁUJĘ I PRZEPRASZAM"
Według informacji Faktu Marta Glik zeznała również, że przez rozpoznawalność jej rodzina dostaje pogróżki i to mogło mieć wpływ na agresywną reakcję męża. Sąd w Giżycku skazał Kamila Glika na 10 tys. zł grzywny oraz 5 tys. zł dla poszkodowanego, a sąd odwoławczy w Olsztynie wyrok utrzymał.
Słuszna kara?