Kora była z pewnością jedną z najbardziej ikonicznych i szanowanych artystek w Polsce. Wielką popularność przyniósł jej nie tylko wyjątkowy głos i charyzma, ale też odwaga do wyrażania swoich poglądów. Wokalistka w ostatnich latach życia głośno krytykowała działania obozu rządzącego. Przez całą karierę wspierała też ludzi należących do mniejszości, w tym osoby LGBT+, na które PiS tak intensywnie szczuł przez ostatnie miesiące. Gwiazda domagała się też rozdziału kościoła od państwa i twierdziła, że każda kobieta powinna mieć prawo do aborcji.
Zobacz też: Przemysław Czarnek z PiS obrzydliwie o społeczności LGBT: "Ci ludzie nie są równi NORMALNYM"
Ja jestem za całkowitą aborcją na życzenie. Jeśli kobieta chce usunąć dziecko, ma do tego pewne prawo. Dla prawie każdej kobiety usunięcie dziecka jest traumą, więc dlaczego mamy ją powiększać - wyznała w jednym z wywiadów.
Ostatnio mąż artystki, Kamil Sipowicz, został zapytany o to, jaki Kora miałaby stosunek do Strajku Kobiet. Zdaniem partnera gwiazdy, byłaby ona zbudowana, widząc setki tysięcy ludzi na ulicach.
Kora byłaby na pierwszych barykadach tego całego ruchu. Sprzeciwiała się temu patriarchalnemu terrorowi Prawa i Sprawiedliwości połączonego w jakimś chorym stosunku z kościołem. Byłaby szczęśliwa, gdyby zobaczyła te setki tysięcy młodych ludzi, którzy wreszcie mówią dość temu potwornemu systemowi, który wydaje mi się być jeszcze głupszy niż komunizm, to, co stworzył Kaczyński. Byłaby szczęśliwa z tego powodu i wspierałaby kobiety z całego swojego serca - wyznał Sipowicz w rozmowie z Jastrząb Post.
Mąż Kory cieszy się, że twórczość artystki dodaje sił kobietom, które walczą o swoje prawa.
Zresztą ludzie piszą mi, że na demonstracjach puszczają "Krakowski spleen", "Się ściemnia", "Kreona". Wszystko to nabrało dzisiaj z powrotem ważności. Kora jest z tymi wszystkimi ludźmi - dodał.