Śmierć Kory była ciosem nie tylko dla fanów artystki i osób zmagających się z rakiem, ale przede wszystkim dla jej bliskich. Kamil Sipowicz był związany z Olgą Jackowską przez wiele lat i oboje często podkreślali, że czują ze sobą wyjątkowe połączenie duchowe. Choć Kora raczej nie była postrzegana jako osoba łatwa w relacjach, to Kamilowi udało się do niej dotrzeć i stworzyli wspólnie stabilny związek.
Od czasu śmierci piosenkarki Kamil Sipowicz często gości w mediach, z którymi dzieli się wspomnieniami z ich życia. Tym razem mąż Kory pojawił się w programie Moniki Jaruzelskiej Towarzyszka Panienka, gdzie kolejny raz zdecydował się o niej napomknąć. Sipowicz stwierdził między innymi, że piosenkarka miała wyjątkowo dominujące usposobienie i była "dyktatorem".
Kora była bardzo autorytatywna, była władczynią, której nikt się nie mógł sprzeciwić, każde zdanie odrębne było napiętnowane. Gdy próbowałem czegoś najgłupszego, od razu była awantura - wspomina.
Sipowicz przyznał również, że z czasem autorytaryzm Kory się zaostrzał, szczególnie w obliczu walki z chorobą. Aby lepiej zobrazować ich relacje, mąż piosenkarki zdecydował się nawet na dość specyficzne porównanie.
Ja na nią mówiłem, że jest jak Jarosław Kaczyński, że jak coś powiedziała, to nie ma żadnej dyskusji... W naszym związku ona była Kaczyńskim, a ja Banasiem - skwitował.
Jednocześnie Kamil Sipowicz wierzy w to, że Kora wciąż trwa przy nim.
W jaki sposób istnieje? Można to rozważać. W każdym razie ja odczuwam obecność Kory. Uważam, że Kora istnieje. Kocham ją i czuje jej miłość, jej troskę o mnie, czuję jej oddziaływanie w moje życie.
Co ciekawe, Monika Jaruzelska postanowiła zapytać też Sipowicza o nowy związek, którym ten pochwalił się niedawno na Facebooku. Na to pytanie jednak nie odpowiedział i stwierdził jedynie, że wolałby to zachować dla siebie.
Spodziewaliście się, że kiedyś padnie takie porównanie?