Izabela Juszczak i Kamil Węgrzyn byli jedną z niewielu par z programu Ślub od pierwszego wejrzenia, które nie zerwały ze sobą z końcem show. Bohaterowie piątej edycji byli razem jeszcze przez rok od finału programu. Niestety, kilka dni temu Iza ogłosiła, że ich związek przeszedł do historii. "Wspólnie podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Próbowaliśmy, nie wyszło" - tłumaczyła wtedy fanom.
W sieci pojawiły się też teorie, jakoby rozstanie Izy i Kamila było jedynie chwytem marketingowym. Podejrzliwi fani spostrzegli bowiem, że - wnosząc po ich relacjach w mediach społecznościowych - znajdują się w tym samym miejscu w górach. Niektórzy myśleli, że para wyjechała tam, by świętować wieczór panieński i wkrótce pochwali się informacją o ślubie kościelnym.
Nie będzie żadnego ślubu kościelnego. To nie był żaden wieczór panieński - ucięła domysły Iza, dodając, że wyjazd był zaplanowany już wcześniej i nie chcieli go odwoływać, tym bardziej, że "rozstali się w normalnych relacjach".
Teraz do sprawy odniósł się też Kamil. Mężczyzna stanął w obronie Izy, która - jak mówił - spotyka się z bolesnym hejtem.
Nie wiem, skąd w was tyle jadu, żeby w wiadomości prywatnej komuś, kogo się w ogóle nie zna, napisać tyle przykrych rzeczy, obraźliwych, chamskich, oskarżających. To nie jest Izy wina, że się rozstajemy - powiedział na Instagramie.
Oznajmił też, że wystąpienie w telewizyjnym show nie sprawia, że stali się osobami medialnymi. Dlatego też mają dosyć hejtu dotyczącego ich decyzji w życiu prywatnym:
Jesteśmy w takiej sytuacji, w której życzylibyśmy sobie, żebyście się odwalili. To kieruję do hejterów i osób, które nie potrafią uszanować takich czy innych decyzji, tylko muszą kogoś oskarżać, mieszać z błotem.
Rozumiecie jego złość?
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!