W Wielkanoc poznaliśmy potencjalnych kandydatów do dziewiątej (!) edycji misyjnego programu TVP, "Rolnik szuka żony". Poprzednich osiem pokazało, że występ przed kamerami może przynieść szansę na miłość, ale i otworzyć drogę do popularności i rozpoznawalności, a stąd już całkiem blisko do bycia influencerem. Influencerką jest już chyba Kamila Boś, uczestniczka ósmej edycji "Rolnika", nazywana nieformalnie "królową pieczarek". Królewskie zachowanie i grymaszenie Kamili zapadło w pamięć widzom programu na długo.
Kamila Boś, która ostatecznie zakochała się poza programem, zebrała na Instagramie pokaźne grono fanów, którzy teraz pytają ją dosłownie o wszystko - skąd ma ubrania, czym kręci włosy oraz jakich kosmetyków używa. Internauci wracają też do tego, jak Kamila wypadła w programie. W ostatniej turze Q&A "pieczarkowa baronowa" nieco butnie wyjaśniła, że nie jest osobą zimną, ale jeśli ktoś tak o niej myśli, no to "widocznie zasłużył"...
Moja osoba była przeróżnie odbierana. Jedni np. odbierali mnie, że szukam pracownika, a drudzy, że szukam zaradnego mężczyzny - zaznaczyła na wstępie. W oczy nikt nic złego mi nie powiedział, a w internecie każdy cwaniak. Nie zgodzę się na pewno, że jestem chłodna i zimna. Jeśli taka jestem, to widocznie ktoś zasłużył - podsumowała złowieszczo.
Mimo to Kamila Boś ma pozytywne wspomnienia związane z "Rolnik szuka żony" i gdyby mogła, powtórzyłaby swój wybór kandydatów. Kobieta przestrzegła jednak potencjalnych wybranków i wybranki nowych rolników, że napisanie listu na wizytówkę zobaczoną w telewizji to wielka odpowiedzialność.
Jeżeli piszecie list, to miejcie świadomość, że to może wiązać się z wystąpieniem w TV, bo Rolniczki/Rolnicy także mają nadzieję do wybranego listu - pouczyła i napisała, że właśnie ona otrzymała kilka takich atrakcyjnych korespondencji, ale ich adresaci nie chcieli pokazywać się w telewizji.
Zaskoczeni?