Choć od czasu "wypłynięcia" słynnej sekstaśmy, Kim Kardashian przebyła w show biznesie długą drogę, ostatnio temat nagrania zdaje się wracać do celebrytki niczym bumerang. W ubiegłym roku głośno zrobiło się o sensacyjnym wyznaniu byłego menedżera Raya-J, który twierdził, że jest w posiadaniu drugiej części erotycznego wideo z Kim w roli głównej. Wątku wspomnianych plotek nie zabrakło również w premierowym odcinku nowego show celebryckiego klanu, "The Kardashians" - w którym to mogliśmy podziwiać, jak Kim zamartwia się rzekomym istnieniem kolejnej taśmy i mobilizuje do działania swoich prawników.
Teraz temat sekstaśmy Kim Kardashian niespodziewanie stał się przedmiotem dyskusji... na sali sądowej. W poniedziałek celebrytka wraz z matką i siostrami stawiła się w Sądzie Najwyższym w Los Angeles. Wkrótce rusza bowiem proces Blac Chyny przeciwko Robowi Kardashianowi oraz pozostałym członkom sławnego klanu. Matka małej Dream oskarża byłego partnera o przemoc, posądzając także jego rodzinę o bycie "medialnymi drapieżnikami", publiczne oczernianie jej i "zabicie jej hitowego telewizyjnego show".
W poniedziałek w sądzie miał miejsce wybór ławy przysięgłych w sprawie, podczas którego obecne były Kim, Kris, Khloe oraz Kylie. Jak relacjonuje Page Six, w pewnym momencie reprezentujący Kardashianki adwokat zapytał potencjalnych przysięgłych, czy mają pozytywnym, czy też negatywny stosunek do programów typu reality show - próbując tym samym ocenić, czy zachowają bezstronność podczas procesu. W odpowiedzi jeden z przepytywanych mężczyzn w wieku 50-60 lat przyznał, że choć nigdy nie miał styczności z programem Kardashianek, miał okazję oglądać... sekstaśmę Kim i Raya-J.
Oglądałem sekstaśmę Kim Kardashian i nie sądzę, że mogę być bezstronny w tej sprawie - wyznał mężczyzna.
Jego odpowiedź wywołała falę gromkiego śmiechu ze strony pozostałych kandydatów do ławy przysięgłych. Nieco mniej zadowolone były rzecz jasna siedzące na sali Kardashianki. Po komentarzu mężczyzny Khloe zaczęła poprawiać włosy Kim, jakby próbując uspokoić jej zszargane nerwy.
Niestety potencjalny przysięgły nie poprzestał na jednym komentarzu. Po chwili mężczyzna, zwracając się do sędziego, przyznał, iż byłoby mu wyjątkowo trudno zasiąść w ławie przysięgłych podczas procesu, gdyż "w kółko odtwarzałby tę sekstaśmę w głowie". Kris Jenner na kolejną wzmiankę o wideo z udziałem córki zareagowała jedynie, kręcąc głową. Sama Kim ze spokojem wpatrywała się w salę sądową, Khloe Kardashian natomiast wyglądała na wyraźnie poirytowaną komentarzami mężczyzny - według Page Six humor nie poprawił jej się nawet po opuszczeniu sali.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia przesłuchano w sumie 76 kandydatów do ławy przysięgłych w procesie Blac Chyny, zadając im pytania mające ocenić ich bezstronność w sprawie. We wtorek przesłuchanych zostanie kolejnych 24 potencjalnych przysięgłych. Obecne na sali Kardashianki odpowiedziom kolejnych kandydatów przysłuchiwały się z pierwszego rzędu widowni na sądowej sali. Kilkoro z przesłuchiwanych przyznało, że kojarzy celebrycki klan głównie za sprawą śledzących ich show i media społecznościowe pociech. Jeden z kandydatów miał natomiast zdradzić, że nie uda mu się pozostać bezstronnym, gdyż nie przepada za reality show i chciałby, by program Kardashianek "nie był dłużej emitowany".
Blac Chyna we wspomnianym procesie zamierza walczyć o 40 milionów dolarów odszkodowania z tytułu utraty zarobków oraz ponad 60 mln dolarów z tytułu utraty zdolności do zarabiania w przyszłości. Celebrytka była obecna na sali sądowej w poniedziałek, zabrakło jednak Roba Kardashiana.
Szykuje się kolejny "proces dekady"?