Kanye West nie przestaje zaskakiwać. Zaledwie kilka dni po tym, jak po sieci poniosła się wieść o agresywnej szarpaninie z jego udziałem, raper już próbuje wszcząć kolejną awanturę. Tym razem na celownik wziął komika Pete'a Davidsona, który już od dobrych paru miesięcy jest zadrą w jego oku. Davidson mianowicie spotyka się obecnie z Kim Kardashian, do której to Kanye próbuje desperacko wrócić. Nic nie zapowiada jednak, aby nowy związek członkini słynnego klanu miał w najbliższym czasie ulec rozkładowi. Kanye musi więc albo uzbroić się w cierpliwość, albo przystąpić do działania.
West jasno wyraził swój stosunek do Davidsona w zapowiedzi najnowszego utworu, którego premiera zapowiedziana jest na najbliższy piątek. Kawałek nosi tytuł My Life Was Never Eazy. Artysta porusza w nim temat koszmarnego wypadku samochodowego, w którym uczestniczył w 2002 roku. Z tak niewątpliwie traumatycznego zagadnienia Kanye niezwykle zgrabnie przechodzi do planów urządzenia sobie bijatyki z nowym chłopakiem Kim.
Bóg uratował mnie z tego wypadku, żebym mógł złoić d*pę Pete'a Davidsona - słyszymy w piosence.
Mimo ewidentnych starań zwrócenia na siebie uwagi szanse Kanye na ponowne zejście z Kim Kardashian maleją z każdym dniem. W mediach aż huczy o tym, że gwiazda jest nareszcie szczęśliwa u boku Davidsona. Fatalnej sytuacji rapera nie ratują nawet publiczne wyjścia z innymi kobietami. O jego flircie z niejaka Julią Fox otwarcie mówi się, że jest jedynie zabiegiem marketingowym i na próżno szukać tam uczucia.
Czy w obliczu ostatnich doniesień Davidson powinien Waszym zdaniem poważnie potraktować groźby Kanyego?