Kanye West oficjalnie dołączył do klubu miliarderów, choć trochę się nagimnastykował, by oficjalnie dowieść tego faktu. Raper mocno się zirytował, gdy nie odnalazł swojego nazwiska na liście miliarderów Forbesa, gdzie zaszczytne miejsce zajęła jego szwagierka, Kylie Jenner. Jak ujawnił serwis ContactMusic.com, niepocieszony gwiazdor wysłał SMS-a do redakcji.
Wiecie, co robicie. Bawicie się ze mną, a ja nie zgadzam się na to, by leżeć spokojnie i znosić to dłużej w imię Jezusa - wyznał.
Zobacz też: Bogobojny Kanye West odpływa na mszy: "Jestem największym artystą, którego Bóg KIEDYKOLWIEK STWORZYŁ"
Jak powiedział, tak też zrobił. West wysłał do Forbesa niezbędne dokumenty i rzeczywiście doczekał się publikacji. Jak podliczyli pracownicy magazynu największą część fortuny artysty stanowią udziały w marce Yeezy, warte 1,4 mld dolarów. Poza tym Kanye ma 17 mln dolarów w gotówce, 102 miliony w nieruchomościach oraz ich wyposażeniu i 90 mln w prawach autorskich do muzyki.
Niestety przez "brak płynności tych ogromnych zasobów i brak niezależnego zabezpieczenia finansowego" oraz "hipoteki, zaliczki i inne zobowiązania", wycena majątku została zaniżona do "skromnych" 1,26 miliardów.
Zobacz też: Wyciekło nagranie "SŁYNNEJ" rozmowy Taylor Swift z Kanye Westem. Piosenkarka jednak NIE KŁAMAŁA
To rozjuszyło Westa, który ZNOWU wysłał SMS-a do redakcji.
To nie miliard. To 3,3 miliarda dolarów, ale nikt w Forbes nie umie liczyć - miał napisać obrażony raper.
Biedaczek...?