Kim Kardashian i Kanye West nie są już razem. Choć wszyscy o tym wiedzą, nie wszyscy chyba przyjęli tę wiadomość. A przynajmniej takie sygnały wysyła były mąż celebrytki, Kanye. Kiedy Kim coraz częściej widuje się randkującą z Petem Davidsonem - co z precyzją za każdym razem dokumentują paparazzi - raper wciąż zdaje się wypierać myśl, że jego małżeństwo to już przeszłość.
W jednym z wywiadów Kanye West pokusił się też o wyjaśnienie słów wypowiedzianych przez Kardashiankę w Saturday Night Live. Kanye twierdzi - co stoi w opozycji do tego, co mogliśmy usłyszeć w telewizji od Kim - że nie widział papierów rozwodowych, w związku z czym formalnie wciąż jest jej mężem.
Najnowsze słowa rapera nie powinny więc chyba nikogo dziwić. W czwartek z okazji Święta Dziękczynienia West wygłosił przemowę podczas corocznego wydarzenia w Los Angeles Mission. Jak podaje Independent, mężczyzna liczy, że Bóg połączy go razem z Kim, by dać przykład innym ludziom:
Jeśli wróg może rozdzielić Kimye, miliony rodzin pomyślą, że separacja jest w porządku. Ale kiedy Bóg znów połączy Kimye, miliony rodzin zobaczą, że można przezwyciężyć separację, traumę, którą diabeł wykorzystał, by trzymać ludzi w nędzy, podczas gdy inni mijają bezdomnych w drodze do sklepów Gucci - ogłosił Kanye.
Mężczyzna wyznał też:
Popełnialiśmy błędy. Ja też popełniałem błędy. Jako mąż robiłem rzeczy, które były nie do przyjęcia. Ale jestem tutaj, by zmienić narrację.
Jednocześnie wydał apel do byłej (?) żony, mówiąc, że jego miejsce jest z rodziną:
Muszę być z powrotem w domu - powiedział.
Myślicie, że Kim przyjmie tę przemowę z radością?
Czy kryzys w związku Deynn i Majewskiego to tylko medialna ustawka?