Na początku września świat zatrzymał się na chwilę dla fanów "śmieciowej" telewizji. Po 14 latach kupczenia swoją prywatnością na ekranach telewizorów rodzina Kardashianów podjęła decyzję o przerwaniu produkcji programu, który uczynił z nich międzynarodowe gwiazdy. Przyczyną zakończenia zdjęć miały być zbyt wysokie wymagania finansowe bohaterów show, które już od jakiegoś czasu były odwrotnie proporcjonalne do spadających wyników oglądalności ich telewizyjnych wygłupów. Wiadomo już, że ostatni odcinek Z kamerą u Kardashianów zostanie wyemitowany w roku 2021.
Żeby po raz ostatni udowodnić wszystkim, jak potrafi bawić się najsłynniejsza celebrycka rodzina na globie, Kardashianowie postanowili wyrządzić kolejną grubą imprezę, o której będą rozpisywały się media na całym świecie. Okazja była nie byle jaka - 21 października swoje 40. urodziny obchodziła największa gwiazda familii, Kim Kardashian-West.
Jako że sytuacja epidemiologiczna wciąż się pogarsza, cwana momager postanowiła zorganizować ze swoimi córkami huczna imprezę-niespodziankę dla Kimmy już miesiąc temu (tak, aby specjalny odcinek urodzinowy mógł zostać wyemitowany w dniu jej jubileuszu). Cztery tygodnie temu żona Kanye Westa miała jechać na sesję zdjęciową, przed którą specjalnie przygotowali ją wizażyści, fryzjerzy i styliści.
Wyfiokowana gwiazda, ubrana w krótką, złotą sukienkę, wsiadła do zamówionego auta, który zawiózł ją na miejsce imprezy. Tam na Kardashiankę czekała cała rodzina, a także liczne grono przyjaciół, również z czasów szkolnych. Specjalnie na tę okazję odtworzono przyjecie Kim z okazji 10. urodzin (zdaniem jubilatki - najlepszą imprezę w jej życiu), wyświetlając na ścianach nagrania z jej młodości nagrane przez jej ojca. Gwoździem programu był występ czwórki sióstr Kardashian, które odtworzyły choreografię odtańczoną na wspominanej wcześniej imprezie, która miała miejsce dokładnie 30 lat wcześniej.
Doceniacie kreatywność Kardashianów?