Trwająca od wielu miesięcy pandemia koronawirusa przewróciła życie ludzi do góry nogami i bezlitośnie uderzyła w gospodarkę. Nad przedsiębiorcami zawisło widmo bankructwa. Dramatyczna sytuacja jest m.in. w branży turystycznej.
Po czwartkowej konferencji premiera i ministra zdrowia okazało się, że może być jeszcze gorzej niż dotychczas. Rząd postanowił wprowadzić "narodową kwarantannę" w terminie od 28 grudnia do 17 stycznia. W tym czasie zamknięte zostaną m.in. hotele i stoki narciarskie. Obowiązywać będzie również zakaz przemieszczania się w noc sylwestrową.
Decyzja rządzących wywołała ogromne niezadowolenie wśród znacznej części Polaków. Sprawę postanowił skomentować m.in. Karol Strasburger, który ma spore wątpliwości co do sensu wprowadzania aż tak surowych obostrzeń.
Myślę, że te decyzje wynikają z jakiejś formy lęku czy odpowiedzialności władz. (...) Najlepiej jest wiele miejsc zamknąć, wtedy mamy czyste sumienie, (...) nie patrząc, czy ma to większy, czy mniejszy sens (...).
Jestem narciarzem, który nie wyjechał na stok. Trudno mi zrozumieć, że na stoku mogę się od kogoś zarazić, jadąc prawie 100 km/h w goglach, kasku i masce - komentuje gospodarz Familiady w rozmowie z Plejadą.
Strasburgertarget="_blank"> uważa, że "narodowa kwarantanna" może przynieść jeszcze więcej szkód.
To miecz obosieczny. Odbiera się nam, ludziom dbającym o zdrowie, szansę na ruch, sport, a tym samym odbiera się nam zdrowie. (...) Zamykają siłownie, baseny, stoki (...). Ludzie siedzą w domach, palą, piją, a potem dziwią się, że dopada ich choroba, bo ich organizm jest wycieńczony - ocenia Karol.
Ma rację?
Zobacz też: Mateusz Morawiecki ogłasza: "Wygraliśmy pierwszą bitwę w wojnie z drugą falą pandemii"