Łamanie przepisów ruchu drogowego przez rodzimych celebrytów staje się dużo częstsze, niż jeszcze się niedawno spodziewano. Dopiero co media obiegły wieści o tym, jak wpatrzona w ekran (a nie w drogę) Grażyna Szapołowska pruła przez Warszawę z telefonem w ręku, a już dołączyła do niej Małgorzata Ohme. Gospodyni "Dzień dobry TVN" na dodatek jechała... z psem na kolanach.
Małgorzata Ohme prowadziła z telefonem w ręku i z psem na kolanach. "Brak słów"
Celebrytkę-psycholożkę przyłapała na łamaniu prawa Niewyparzona Pudernica - ta sama influencerka, która wcześniej zgłosiła na policję sprawę Grażyny Szapołowskiej oraz nieuczciwe praktyki Mamy Ginekolog do Izby Lekarskiej. W opublikowanej relacji nie kryła zresztą rozżalenia postępowaniem Małgorzaty Ohme, która jako osoba publiczna powinna dawać - mimo wszystko - nieco lepszy przykład.
Poważnie? Telefon w ręku, pies na kolanach, Instastories! Ja serio nie wiem, co powiedzieć... "Dzień Dobry TVN", może jakaś kampania społeczna z prezenterką? - napisała.
Co na to Ohme? Nagrania wkrótce zniknęły z jej profilu, a po zgłoszeniu sprawy odpowiednim służbom celebrytka opublikowała oficjalne przeprosiny. Co prawda nie tłumaczy to nieodpowiedzialnego zachowania, ale przynajmniej poczuwa się do winy za zagrożenie, które mogła spowodować.
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze i wasze uwagi. Rzeczywiście moje zachowanie było absolutnie niebezpieczne. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nigdy w życiu nie naraziłabym mojego ukochanego psa na niebezpieczeństwo, ale macie rację. Bardzo Was przepraszam. Zupełnie nie jest to zachowanie, które powinno być naśladowane. Każdy z nas popełnia błędy. Moja Zuzu musi się nauczyć jeździć w transporterze. Nie wolno nagrywać podczas jazdy, nawet jeśli się stoi na światłach. Bardzo was przepraszam i dziękuję, że dbacie o bezpieczeństwo na drogach - tłumaczyła się.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Ohme podzieliła los Grażyny Szapołowskiej. Karolina Korwin Piotrowska komentuje
Do sprawy znanych osobistości, które prawo ruchu drogowego mają (delikatnie mówiąc) w nosie, odniosła się już Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka docenia gest Ohme, która przyznała się do błędu, jednak wyraźnie ma do niej żal, że naraziła na niebezpieczeństwo własnego psa. Nie da się ukryć, że wożenie zwierzęcia na kolanach i to bez żadnych zabezpieczeń może się skończyć tragicznie.
Przeprosiła i super. Co jest ważne: dla psa jesteśmy całym światem, on ufa nam bezgranicznie, naszym obowiązkiem jest zapewnić mu bezpieczeństwo, także w podróży. One kochają nas bezgranicznie, nie zasługują na to, by narażać ich życie. Niekoniecznie muszą jeździć w transporterach, są super szelki, smycze, siedziska, każdego psa miłością i cierpliwością można nauczyć, na początku będzie jęczał, ale nasza mądrość polega na tym, że jesteśmy cierpliwi - podkreśla.
Korwin Piotrowska nazywa też rzeczy po imieniu - łamanie przepisów i używanie telefonu podczas jazdy to narażanie zdrowia i życia, własnego i innych.
Ludzie, jeśli chcą się zabić na drodze, proszę bardzo, chcą być potencjalnymi mordercami - ich wybór, szkoda, że mogą pociągnąć za sobą innych. Zawsze reaguję na potencjalną krzywdę zwierzęcia. Dlatego zareagowałam teraz. Jeśli choć jedna osoba się opamięta, to super. (...) Nie mam czasu na załatwianie i łatanie cudzych braków mentalnych, dopóki nie wystawiają na zagrożenie psa. Bez celebrytów świat jest piękny, a bez psów niewyobrażalnie smutny.
Zgadzacie się?