Polska komedia romantyczna to dość specyficzny gatunek filmowy. Śmiało można stwierdzić, jedyny taki w swoim rodzaju. Fabuła opiera się zazwyczaj na sprośnych, mało zabawnych żartach, sporej liczbie obelg i przekleństw, a do tego typowej obsadzie aktorskiej. W polskiej komedii zawsze znajdzie się miejsce dla Roznerskiego, Sochy, Foremniak, słodkiej i uroczej Kurdej-Szatan, a ostatnio nawet i Julii Wieniawy.
W miniony piątek swoją premierę miał film zatytułowany* _Jak poślubić milionera?_* . Odpowiedzi na to pytanie nie znamy, aczkolwiek wiemy, że owa produkcja już odbiła się w mediach szerokim echem. Zacznijmy jednak od tego, kto znalazł się w obsadzie najnowszej produkcji Filipa Zylbera. Główna rola tym razem należy do Małgorzaty Sochy, u której boku widzowie będą mieli okazję podziwiać:* Mikołaja Roznerskiego, Małgorzatę Foremniak, Julię Wieniawę czy Wojciecha Mecwaldowskiego*.
Nie warto jednak skupiać się wyłącznie na nazwiskach, ponieważ dużo istotniejsza powinna być fabuła, bo kto wie, być może tym razem polska komedia okazała się hitem?. Produkcję postanowiła wziąć na warsztat Karolina Korwin-Piotrowska, czyli naczelna krytyk polskiego kina. Jej zdaniem, film z Sochą, Wieniawą i pozostałą resztą "komediowych" aktorów jest jedną wielką klapą.
"Czekam, kiedy jacyś sprytni filmowcy zrobią komedię, nawet romantyczną, o tym, jak powstaje polska komedia romantyczna. Bo ja już wiem. Przychodzi firma od pierścionków zaręczynowych i mówi: gra u nas w reklamach taka jedna pani blondynka, trzeba jej szybko załatwić tak, żeby zagrała w fabule. Dorzucamy w pakiecie samochód, który jest brzydki jak noc i parę nazwisk aktorskich, jakiś celebrytów z kronik towarzyskich, no bo żyć trzeba i jedziemy z koksem. Będzie zabawa. Nie ma zabawy.* Ten film nie jest zabawny. Jest zwyczajnie durny.* Ze scenariuszem, który chyba zginął, jeśli w ogóle był, to był odtwarzany w trakcie zdjęć z pamięci" - zaczęła instagramową recenzję.
Jak można było się spodziewać później było już tylko mocniej...
"To jest złe, głupie, nieśmieszne, fatalnie grane przez wszystkich (nawet Olszówka i Mecwaldowski równają do poziomu gleby), a do tego jest na poważnie, z wdziękiem sióstr Godlewskich, usiłujących śpiewać, dajmy na to do kołysanki. Bo gdyby to było ironicznie robione, to jeszcze dałoby się obejrzeć. Mamy 2019 rok. Świat się zmienia, a Marilyn Monroe, która grała w filmie pod takim samym tytułem, kilkadziesiąt lat wcześniej, z nieopanowanym wdziękiem i talentem, przewraca się w grobie. A tak paw. A tak wstyd. I ból zębów" - kończy Korwin-Piotrowska.
No cóż, w sumie jakoś opinia dziennikarki nas nie dziwi. Ciekawe, czy tym razem Julia Wieniawa również pokusi się o kontrę i odpowie Korwin-Piotrowskiej, zarzucając jej nieobiektywną opinię...