Polskie komedie mają dwie wspólne cechy - przeważnie są nieśmieszne i zazwyczaj gra w nich Tomasz Karolak. Tuż przed walentynkami na Netfliksie premierę miała nowa produkcja tego typu, zatytułowana Miłość do kwadratu.
Zobacz: "Miłość do kwadratu". Ujawniono zapowiedź pierwszej POLSKIEJ komedii romantycznej Netfliksa (WIDEO)
Film opowiada historię romansu kobieciarza i nauczycielki, która pracuje także jako modelka, ale ukrywa przed nim ten fakt. Mimo że ze sobą sypiają, główny bohater nie poznaje, że to ta sama osoba, bo kobieta raz nosi perukę i makijaż, a raz nie.
W parze z żenującym scenariuszem idzie drewniana gra aktorska.
Na temat filmu postanowiła wypowiedzieć się Karolina Korwin Piotrowska, która przestrzega przed marnowaniem na niego czasu.
To jest jeszcze gorsze niż "Listy do M4". Ten film puka w dno od samego spodu. Czyli można niżej, gorzej, głupiej i kompletnie bez reżysera, bez nawet cienia scenariusza, za to z koszmarną peruką, obcymi słówkami podczas rozmowy w korpo, dialogami z podręcznika pt. "Jak nigdy nie pisać filmowych dialogów", przejażdżkami szpanerskim mustangiem po pustej epidemicznej Warszawie, klatą Banasiuka, wielkim i zestresowanym psem reproduktorem i Karolakiem of kors.
Tata Kazika też jest. I nie, nie było to śmieszne, żenujące raczej. I tak bardzo mi wstyd i żal za tych, którzy wzięli w tym udział... Aż mi gorączka skoczyła. Nie oglądajcie tego - radzi dziennikarka.
W komentarzach internauci, którzy widzieli już to "dzieło", przyznają jej rację.
"Miałam ochotę na coś fajnego, wytrzymałam 3-4 minuty! Masakra", "Zgadzam się w całej rozciągłości", "Oglądałam, ale jak zobaczyłam Karolaka, to poszłam załadować zmywarkę. Kto produkuje takie filmy?", "Wytrzymałam 5 minut i musiałam wyłączyć", "Jak coś jest gorsze niż kolejne części Listów do M., to należy omijać szerokim łukiem" - piszą.
A Wy oglądaliście już Miłość do kwadratu?