Karolina Pajączkowska zaraz po rozpoczęciu wojny w Ukrainie postanowiła udać się do kraju zaatakowanego przez Rosję. Na bieżąco relacjonowała sytuację u naszych wschodnich sąsiadów. Prezenterka TVP Info w rozmowie z Pudelkiem opowiedziała o swoich obawach związanych z wyjazdem. Rola korespondentki wojennej sprawiła, że zdecydowała się spisać testament, który zaadresowała do ojca swojego dziecka.
Za pierwszym razem spisałam testament. Zostawiłam kopertę z wytycznymi takimi jak kod do banku, ubezpieczenie na życie. To wszystko było zaadresowana do taty mojego syna. Bardzo się bałam. Nie wiedziałam, co tam zastanę. Do strachu można się przyzwyczaić tak jak do upałów - wyznała w rozmowie z Pudelkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karolina Pajączkowska choć spotkała się z wieloma ludzkimi dramatami, żyjąc w ciągłym poczuciu strachu, to i tak ma zamiar wrócić jeszcze do Ukrainy. Zdaniem prezenterki innym dziennikarzom może zabraknąć potrzebnej tam empatii. Wyraźnie poruszona Pajączkowska dodała, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ona.
Budzi nas w nocy odgłos rakiety, która zabija i zabiera ludzkie życia. Myślisz sobie, kto dziś umarł. W pewnym momencie to twoja codzienność. W moim przypadku wiara w to, że przeżyję, sprawiła, że byłam w stanie tam wracać. Chcę wrócić jeszcze dlatego, że jeśli ja tego nie zrobię, to może ktoś innymnie zrobi tego odpowiednio dobrze i z dozą empatii.