Historią Karoliny Piaseckiej żyła przed paroma laty cała Polska. Kobieta ujawniła, że jej mąż Rafał Piasecki, ówczesny prominent bydgoskiej odnogi Prawa i Sprawiedliwości i radny miasta, stosował wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną. Niedawno Piasecka poinformowała o nowych wątkach w sprawie. Okazuje się, że jedną z pierwszych osób, które otrzymały nagranie dokumentujące jeden z aktów przemocy była Marianna Schreiber - żona obecnego ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Łukasza Schreibera. Uczestniczka Top Model nie tylko nie okazała Karolinie wsparcia, ale na domiar złego, zaatakowała ją w prywatnej wiadomości. Jak się dowiadujemy, Rafał Piasecki był jednym z bliskich współpracowników i przyjaciół Schreibera.
O wątku Marianny Schreiber Piasecka poinformowała publikę przed paroma dniami, zamieszczając w mediach społecznościowych screeny wiadomości, które otrzymała od aspirującej polityczki.
Mam dość hipokryzji Marianny Schreiber. Nie wierzę w ani jedno jej słowo w szczególności, gdy mówi o swojej wrażliwości na krzywdę kobiet dotkniętych przemocą domową. Gdy walczyłam o spokój i normalne życie dla siebie, dla swoich córek, wtedy #MariannaSchreiber broniła mojego oprawcę, który obecnie odbywa karę więzienia za znęcanie się nade mną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po ujawnieniu swojej sprawy w mediach dostałam taką wiadomość od Marianny Schreiber: "Kobieto. Ty się zastanów, co Ty wyprawiasz? Mało jeszcze dzieci się nacierpiały? Musisz Rafała zniszczyć doszczętnie, bo nie będziesz miała inaczej satysfakcji? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby robić takie rzeczy i w tym wszystkim nie myśleć o dzieciach! Nie mogę na to patrzeć. Ale nie na niego, tylko na Ciebie. A gdy słyszę w telewizji, czy widzę w internecie twoje imię, to aż mnie wzdryga z żalu nad twoją… a raczej brakiem rozumu. Ludzie się nie zmieniają, tylko my ich lepiej poznajemy. Współczuję Rafiemu. P.S. Zachowaj tę wiadomość dla siebie" - czytamy na prezentowanym zrzucie ekranu.
Piasecka nie tylko nie zachowała wiadomości do siebie, ale też zgodziła się na rozmowę z "Gazetą Wyborczą", której redaktorzy ciekawi byli, jak dokładnie wyglądała wcześniej relacja między paniami. Okazuje się, że nawet po opublikowaniu w sieci przesłanej kilka lat temu wiadomości, Schreiber nie próbowała się wytłumaczyć. Zamiast tego przystąpiła do zacierania po sobie śladów.
Pani Marianna nie odezwała się do mnie. Ale 10 sierpnia zauważyłam, że skasowała w Messengerze to, co pisała do mnie, gdy ujawniłam, że mój ówczesny mąż, polityk PiS, a prywatnie przyjaciel jej męża, znęca się nade mną. Najpierw stwierdziła, że to nie jej słowa, potem je usunęła. Dziś na dacie i godzinie wysłanej wiadomości wyświetla się informacja "użytkownik Marianna cofnął wysyłanie wiadomości".
Co ciekawe, kobiety, choć wiedziały o swoim istnieniu, nigdy wcześniej się ze sobą nie kontaktowały.
Nigdy nie rozmawiałyśmy. Byłam na chrzcinach dziecka Marianny i Łukasza Schreiber. Ale nasza konwersacja ograniczyła się do złożenia życzeń. Być może z Rafałem znała się lepiej.
Piasecka tłumaczy, że zależało jej jednak na tym, aby to właśnie Schreiber poznała prawdę o jej mężu, ponieważ wiedziała, że jej rodzina trzymała się z nim blisko, choć najwyraźniej nie znała go jeszcze w pełni.
Wnioskuję, [że nasi mężowie byli przyjaciółmi], choćby z dedykacji, którą Łukasz napisał w książce podarowanej Rafałowi: "Dla najlepszego przyjaciela...". Wiedziałam, że mój były mąż opowiadał im, jak bardzo dobrym partnerem i ojcem jest, jak o wszystko dba i wszystko zapewnia. Prawda była zupełnie inna. Chciałam, by pani Marianna Schreiber ją znała. Dlatego gdy uciekłam od męża, wysłałam jej nagranie, na którym słychać, jak Rafał mnie traktuje, jak wyzywa, stosuje przemoc.
Czy to oficjalny koniec "politycznej kariery" Marianny Schreiber i partii Mam Dość?