W miniony piątek Karolina Gilon ogłosiła światu wiadomość, która już wkrótce wywróci jej życie do góry nogami. Wraz z tzw. "wyspiątkiem", czyli uczestnikiem randkowego show "Love Island" Mateuszem Świerczyńskim, już niebawem przywitają na świecie swoje pierwsze dziecko. Niemal natychmiast po wrzuceniu na Instagrama rolki przedstawiającej ich wielką radość z faktu zostania rodzicami w nieodległej przyszłości, prezenterka opowiedziała o swoich początkowych wrażeniach, oficjalnie stając się pierwszym gościem programu śniadaniowego "Halo, tu Polsat".
Okres ciąży powinien być czasem wyciszenia i przerwy od spraw zawodowych dla każdej mamy. Gilon wciąż jednak musi odpierać ataki o swój nadspodziewanie szybki powrót do działalności w sieci, tuż po tym, jak z końcem lipca zapowiedziała dłuższą przerwę wynikającą z nawarstwiających się problemów o podłożu psychicznym. Właśnie zmierzyła się z kolejnym zarzutem.
Karolina Gilon zamierza zarabiać na macierzyństwie? Zareagowała
Dynamicznie rosnąca popularność platform społecznościowych sprawiła, że wiele znanych osób "przebranżowiło się", upatrując w Instagramie czy TikToku możliwości zgarnięcia pokaźnych sum pieniędzy. Odrębną grupę pełnoprawnych influencerów stanowią "instamadki", dzięki którym można nabyć mnóstwo dziecięcych gadżetów o kilkadziesiąt procent taniej.
Karolina Gilon jak dotąd nie wyraziła otwarcie chęci pokazywania publicznie w przyszłości nienarodzonego jeszcze malucha. Tym bardziej z jej ust nie padła deklaracja o tworzeniu wyłącznie parentingowego kontentu. Jeden z internautów zaatakował jednak Karolinę, pisząc w komentarzu, jakie (jego zdaniem) mogą kierować nią intencje...
3, 2, 1. Powrót na Insta, by zarobić hajs na dziecku - wytknął pod postem ciążowym.
W obronie Gilon natychmiast stanął jej ukochany.
Jaki masz problem, kolego? Nie pasuje ci coś, to wystarczy jedno kliknięcie i już nie musisz nas oglądać - doradził Mateusz.
Facet na medal?
ZOBACZ TEŻ: Karolina Gilon WYMOWNIE podsumowała AFERĘ po swoim powrocie do mediów: "Ten czas, który jest za mną..."