W ostatni piątek Wiktoria Cwynar, była partnerka popularnego rapera o pseudonimie Kartky, opublikowała w swoich mediach społecznościowych szokujące nagranie, mające być dowodem na niebywałe okrucieństwo muzyka. Kilkunastominutowe wideo pełne jest wulgaryzmów, gróźb karalnych i krzyków. Zalecamy więc, aby zapoznały się z nim wyłącznie osoby o silnych nerwach.
Na reakcję 30-letniego idola młodzieży nie trzeba było długo czekać. Gwiazdor zamieścił na swym instagramowym profilu długie oświadczenie, w którym wyjawia, że sam padł ofiarą gróźb ze strony osób anonimowych, a także zapewnia, że to Cwynar była agresorem w tej toksycznej relacji.
"Wracam właśnie z koncertu w Łodzi. Jest mi bardzo przykro, że osoba, która kiedyś dla mnie tak wiele znaczyła, próbuje mnie zniszczyć i wszczyna kolejną internetową batalię. Jeszcze dziś rano pisała do mnie jakby nigdy nic na Instagramie, a teraz wypisuje do portali plotkarskich. Udostępnia nagrania, które nie odzwierciedlają w żaden sposób tego, jak sytuacja wygląda naprawdę. Jak pewnie słyszycie na filmach wysłanych przez Wiktorię, wielokrotnie prosiłem ją o opuszczenie mieszkania, ponieważ miałem już dosyć ciągłego terroryzowania, bym zrobił coś, czego później będę żałować" - komentuje.
Nie mając innego wyjścia, raper przyznał się do stosowania przemocy słownej. Nadal zarzeka się jednak, że nigdy nie podniósł na Wiktorię ręki.
"Już w poprzednim poście ustosunkowałem się do agresji słownej z mojej strony (ale w dalszym ciągu nie jest to przemoc fizyczna, o którą jestem oskarżany) i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - napisał, po czym przystąpił do usprawiedliwienia swojego zachowania. - "Każdy, kto przynajmniej raz takie coś przeżył, wie, że to jest praktycznie nie do wytrzymania".
Kartky zdradził również, że nie potrafi poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Od momentu opublikowania dowodów przez jego byłą partnerkę, muzyk, jak twierdzi, jest adresatem licznych gróźb ze strony anonimowych osób.
"Jestem naprawdę zdruzgotany i boję się o moje zdrowie, jak i zdrowie moich bliskich, współpracowników i przyjaciół, bo sytuacja poszła za daleko. Od pierwszego postu V dostałem kilka tysięcy wiadomości z życzeniem śmierci, rad abym "uważał" na siebie przy najbliższych koncertach oraz informacji co do mojego miejsca przebywania" - wylicza.
Zdaniem rapera Wiktoria zdecydowała się go zdyskredytować wyłącznie w celu zyskania popularności. Trudno jednak w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, że dziewczyna usunęła wszelkie ślady swej internetowej działalności (w tym zdjęcia na Instagramie), zostawiając jedynie oświadczenia w sprawie Kartky'ego.
"Mam wrażenie, że cała ta sytuacja służy do promowania V i wszystko zaczęło się po naszym rozstaniu. (…) Jako że mam tego wszystkiego serdecznie dość, proszę o sprostowanie i publiczne przeprosiny wszystkich osób zaangażowanych w propagowanie tej krucjaty, niezależnie czy dotyczy mnie, czy kogokolwiek innego z kim kiedykolwiek miałem coś wspólnego. Z mojej strony dodam jeszcze, że wszystkie osoby, które tkwią w toksycznych związkach, powinny jak najszybciej się z nich wypisać, bo nie życzę nikomu takiego kina, jakie właśnie przeżywam" - zaapelował do swoich obserwatorów.
Przypomnijmy: Kartky oskarża swoją dziewczynę o znęcanie się nad nim i DŹGNIĘCIE NOŻEM! "Trafiła mnie centymetr od płuc"
Muzyk zagroził także, że ma całe archiwum dowodów obciążających Wiktorię. Co prawda dziewczyna przygotowała się chyba na taką ewentualność, ponieważ w swoim ostatnim poście wspomniała o tym, że menadżer 30-latka miał mu załatwiać sfałszowane obdukcje lekarskie.
"W ciągu ostatnich kilku dni boleśnie przekonałem się, że ludzie to hieny, które żywią się cierpieniem innych. Portale plotkarskie pewnie oczekują ode mnie jakiegoś ostrego filmu, aby nadal kręcić sobie liczniki wejść. Możecie mi wierzyć lub nie, ale w moim archiwum (…) mam wiele dowodów na to, co przez ostatnie miesiące się odp….alało. Postanowiłem, że sprawę oddam odpowiednim organom, bo w przeciwieństwie do V mam naocznych świadków, którzy są w stanie zeznać pod przysięgą, ponieważ naprawdę uczestniczyli w wydarzeniach, a nie opierają się tylko na tym, co przeczytały w internecie" - zapewnia w oświadczeniu.
W swych poprzednich wypowiedziach Wiktoria ujawniła, że ponoć zgłosiły się do niej poprzednie partnerki rapera, które również miały przejść u jego boku prawdziwe piekło. W odpowiedzi Kartky obwieścił, że z nim natomiast skontaktowali się mężczyźni, będący rzekomymi ofiarami 22-latki.
"Pomijam fakt, że zgłosili się do mnie inni mężczyźni (i nie tylko), którzy przechodzili z V to samo. Mam nadzieję, że prawda się obroni i nie będę zmuszony do zamieszczania kolejnych filmów obciążających V" - czytamy.
Swój wpis Kartky zakończył hashtagiem #metoo, sugerując tym samym, kto jego zdaniem był prawdziwą ofiarą tej toksycznej relacji.
Wierzycie w jego zapewnienia?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.