Od minionego czwartku Polki i Polacy wychodzą na ulice dużych i małych miast, aby głośno zaprotestować wydanemu przez Trybunał Konstytucyjny orzeczeniu ws. aborcji, za sprawą którego kobiety mają być przymuszane do rodzenia ciężko chorych lub zdeformowanych płodów.
Sytuacja w kraju staje się coraz bardziej napięta. Jak już wspomnieliśmy, w Polsce od niemal tygodnia trwa Strajk Kobiet. Protestujący nie dają za wygraną, licznie gromadząc się na ulicach polskich miast i wyrażając swój sprzeciw wydanemu przez TK orzeczeniu. Głos w sprawie zabierają gwiazdy, ale od wtorku w końcu i polityczni przywódcy. Podczas gdy premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do oświadczenia Julii Przyłębskiej, twierdził, że "trzeba żyć, aby potem móc wybierać", prezes Jarosław Kaczyński w swoim "przemówieniu do narodu" apelował do "sojuszników" PiS-u, by walczyli o naród i... Kościół.
Nie da się ukryć, że na protestach padają również wulgarne hasła. Demonstrujący tłumaczą jednak, że wykrzykują po prostu to, co czują. Poniekąd też do coraz "ostrzejszego" charakteru Strajku Kobiet w najnowszym wpisie na Instagramie odniosła się Kasia Tusk. Blogerka i córka Donalda Tuska rozprawia tym razem o tym, jak bardzo władza musiała poirytować kobiety, że "postanowiły powiedzieć: dość". Zważywszy na fakt, że - jak twierdzi Tusk - "kobietom wcale nie zależy na wzniecaniu pożarów".
Nam, kobietom, nie zależy na wzniecaniu pożarów. Cenimy sobie spokój i bezpieczeństwo naszych bliskich. Wcale, ale to wcale nie mamy ochoty na wychodzenie z domu w czasie pandemii, na szukanie opieki dla dzieci, by móc pójść na protest, na wdawanie się w kłótnie z tymi, którzy chcą ograniczyć nasze prawa. Nie chcemy uczestniczyć w konfliktach i o żaden nie prosiłyśmy. Warto więc zadać sobie pytanie, jak bardzo przyparto nas do muru, że postanowiłyśmy powiedzieć "dość". Władza ma w tym momencie wszystkie możliwe narzędzia, aby po wysłuchaniu naszych głosów zrobić krok do tyłu, naprawić zło, którego jest autorem i wyciszyć emocje. Póki co, robi jednak dokładnie na odwrót, nie licząc się z konsekwencjami. Jesteście mądre, jesteście dzielne i wiem, że widzicie ten cynizm równie wyraźnie jak ja.
W odpowiedzi na jej wpis jedna z internautek postanowiła wyrazić swoje zdanie, zauważając, że podczas protestów "jest za dużo agresji", przez co Strajk Kobiet "przestaje się jej podobać".
Nie jestem wulgarną osobą, dlatego przykro mi, że mój głos sprzeciwu został przekuty i wykorzystany w taki sposób. To wszystko jest przykre. Nie tak zachowują się cywilizowani ludzie - napisała.
Córka Donalda Tuska postanowiła zareagować jednak na wywód obserwatorki, tłumacząc, że dla niej "strajkowanie również nie jest niczym fajnym, ale torturowanie kobiet jest jednak ciut gorsze".
Dla mnie strajkowanie też nie jest niczym fajnym, ale torturowanie kobiet w biały dzień jest chyba jednak ciut gorsze. Proponuję kierować komentarze z prośbą za kończenie tej sytuacji do osób o to odpowiedzialnych - władza może to odkręcić w każdej chwili, ale najwyraźniej nie chce.
Mądrze prawi?