Kasia Tusk przez lata aktywności w polskich mediach wyrosła na pełnoprawną celebrytkę. Choć córka byłego premiera wyraźnie budzi zainteresowanie prasy, to sama rzadko porusza tematy związane ze swoim życiem osobistym. Tusk była nawet dyskretna do tego stopnia, że udało jej się ukryć ślub ze Stanisławem Cudnym.
Zobacz: Kasia Tusk POTWIERDZA ślub! Na blogu pokazała zdjęcia z obrączką
Podobnie było z późniejszą ciążą i narodzinami jej córki, o których również wypowiadała się dość oszczędnie. Co prawda w pewnym momencie oficjalnie ogłosiła, że doczekała się pociechy, jednak od tej pory wyjątkowo dbała o to, aby wizerunek jej latorośli nie trafił na łamy prasy plotkarskiej. Po pewnym czasie postanowiła się najwyraźniej przełamać i niedawno zdradziła fanom także i tę tajemnicę.
Przypomnijmy: Kasia Tusk pokazuje TWARZ CÓRKI, reklamując aplikację do wywoływania zdjęć (FOTO)
W środę blogerka opublikowała z kolei wyjątkowo obszerny wpis na swoim blogu, w którym omówiła kilka spraw związanych z macierzyństwem. Wśród dziesiątek wspomnień i rad Tusk zawarła też podpunkt zatytułowany "odskocznia", w którym pochwaliła się swoimi refleksjami na temat bycia świeżo upieczoną mamą. Jak sama twierdzi, fakt narodzin córki dużo zmienił w jej życiu, a wybawieniem od rutyny okazała się dla niej praca.
Nie miałam problemu z akceptacją faktu, że macierzyństwo mnie zmieniło. Nie mam też zamiaru udawać, że moje życie wygląda tak samo jak wcześniej, bo byłoby to kłamstwo. Siłą rzeczy część mnie pozostała jednak taka sama – od wielu lat pracowałam nad swoimi dwiema firmami i chciałam pozostać aktywna zawodowo, także po porodzie. Chociaż, zwłaszcza na początku, było to trudne, to myślę, że nawet chwilowe oderwanie myśli od pieluszek, karmienia i walki z kolkami, pozwoliło uniknąć mi tych typowych smutków pierwszych miesięcy, na które narzekają niektóre mamy. Odskocznia to coś, o co każda z nas powinna powalczyć – nie tylko z innymi, ale przede wszystkim z samą sobą - czytamy.
Dowiadujemy się też, że największym problemem na początku macierzyństwa okazał się dla niej przesadny indywidualizm.
Przez pierwsze tygodnie mroziłam spojrzeniem każdego, kto chciał pomóc mi w opiece nad dzieckiem – wszystko chciałam robić sama, a poproszenie męża, aby poszedł z wózkiem na spacer, przychodziło mi naprawdę z dużym trudem. Tym bardziej cieszę się, że trochę z tą pracą nie miałam wyjścia, bo mogę się założyć, że z własnej woli nie zmusiłabym się do niczego, co nie dotyczyłoby bezpośrednio mojego dziecka - wspomina.
Dodatkowo Kasia podzieliła się ze światem pewną anegdotą, którą zwieńczyła także wartościową radą dla młodych mam.
Pamiętam też pierwszą podróż służbową do Warszawy, która trwała dwanaście godzin (wolałam zrobić w jeden dzień osiemset kilometrów niż rozstać się z małą na noc) i mój szok, gdy na służbowym spotkaniu usłyszałam, że "w ogóle nie wyglądam jak mama". Według autorki tej uwagi miał to być komplement, ale ja sama nie bardzo wiedziałam, czy poczułam się dzięki temu lepiej. Te wszystkie emocje trzeba pewnie poczuć na własnej skórze, aby zrozumieć, jak nasza osobowość zaczyna się roztapiać, jak bardzo zaczynamy utożsamiać nasze "ja" z byciem mamą i jak trudno znów wyłapać w swojej głowie przestrzeń dla kobiety, którą byłyśmy wcześniej. Warto jednak pielęgnować w sobie ten pierwiastek i o nim nie zapominać - twierdzi Tusk.
Zgadzacie się z nią?