Kasia Tusk po występie w Tańcu z Gwiazdami obrała zupełnie inną drogę, niż można się było spodziewać. Córka byłego premiera zrezygnowała z brylowania na salonach i choć od lat działa w sieci, robi to w stosunkowo wysublimowany sposób.
Pociecha Donalda Tuska co prawda pokazuje za pośrednictwem bloga i instagramowego profilu swoją codzienność, jednak stara się nie zdradzać zbyt wiele. Katarzyna przykładowo jak dotąd nie zdecydowała się pokazać twarzy córki, którą fotografuje jedynie od tyłu.
Zobacz: Ambitna Kasia Tusk czyta córce PO ANGIELSKU i zaznacza: "NIE MA OGLĄDANIA BAJEK, są książeczki"
W czwartek 33-latka dla odmiany, zamiast pokazać starannie dobraną stylizację czy kolejne zdjęcie swoje, bądź latorośli na tle swojego perfekcyjnego mieszkania, pokusiła się o ważny wpis. Blogerka udostępniła zdjęcia córeczki zrobione podczas jej pobytu w szpitalu. Kasia jednak zaznaczyła, że zdecydowała się na tak osobisty post po to, by "cynicznie wykorzystać i przekuć ludzką ciekawość w coś dobrego".
Mam nadzieję, że to zdjęcie będzie dla nas tylko pamiątką po kilku dniach strachu i niepewności. W takim miejscu naprawdę sporo myśli się o dzieciach i ich mamach, które poznały druzgocącą diagnozę i musiały zaakceptować fakt, że szpital stanie się ich drugim domem na długi czas. Nie lubię dzielić się prywatnymi historiami, ale mój instynkt podpowiada mi, że ten post wzbudzi większe zainteresowanie niż kubek z kawą na marmurowym blacie i postanowiłam to cynicznie wykorzystać i przekuć ludzką ciekawość w coś dobrego - zaczyna Tuskówna pod fotografiami przedstawiającymi Lilianę w szpitalnym łóżeczku i porusza temat choroby zwanej SMA, czyli rdzeniowym zanikiem mięśni:
Aż ciężko uwierzyć, że w dzisiejszej rzeczywistości ludzkie życie można po prostu kupić za pieniądze. Dla rodziców dzieci chorych na SMA typu 1 to tak naprawdę dobra wiadomość, bo jeszcze parę lat temu wszystkie fortuny świata nie zmieniłyby wyroku śmierci. Zapewne znacie już parę historii o zawrotnej kwocie 9 milionów za jeden zastrzyk. Bardzo mocno trzymam kciuki, aby ten lek przeszedł przez cały proces przyznawania refundacji i żeby za kilka miesięcy te dzieci dostawały lek od ręki, tak po prostu - opisuje problem, jaki stanowi cena leku na SMA i zachęca do wsparcia dziewczynki cierpiącej na tę przypadłość:
Jesteśmy jednak tu i teraz i do tego czasu trzeba uratować jeszcze parę żyć. Musimy jeszcze parę razy się zrzucić. Profil @ocalictosie_stopsma oglądam od dawna. Mama Tosi codziennie zdaje relację z walki o życie swojej córeczki. Dzięki jej heroicznym wysiłkom udało się zebrać już ponad 8 milionów. Jest Was tutaj ponad 300 tysięcy - jeśli każdy z nas wpłaci trzy złote, to jutro mama Tosi będzie mogła zamówić lek. Do końca zbiórki zostało kilka dni. Czas ucieka. Link do zbiórki znajdziecie w moim profilu i w stories - apeluje przejęta mama Liliany.
Doceniacie jej zaangażowanie w pomoc innym?