W środę 4 stycznia na warszawskich Powązkach pochowano Emiliana Kamińskiego. W ostatniej drodze cenionemu aktorowi towarzyszyła nie tylko rodzina, ale i koledzy ze sceny oraz przedstawiciele władz. Nie obyło się bez wzruszających scen: Justyna Sieńczyłło zabrała ze sobą ukochanego psa męża, by i ten mógł pożegnać kochającego właściciela.
Pogrzeb Emiliana Kamińskiego. Justyna Sieńczyłło niesie na rękach ukochanego pupila aktora (ZDJĘCIA)
Na cmentarzu pojawili się też Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski. Prezenterka "Pytania na śniadanie" znała Kamińskiego od lat: grali razem w "M jak Miłość", a potem Kasia występowała nawet na deskach Teatru Kamienica.
Wspominanie Emiliana Kamińskiego to jednak wciąż ból dla Cichopek. W czwartkowym wydaniu "Pytania na Śniadanie" popłakała się wizji, gdy o nim mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Był nieprawdopodobnie ciepłym serdecznym człowiekiem z otwartym sercem i otwartym umysłem - zaczęła Katarzyna. Miałam wielkie szczęście i czuję się wyróżniona, że mogłam tyle lat zawodowo spędzić u boku zarówno w Teatrze Kamienica, jak i na planie serialu "M jak Miłość". Graliśmy w jednym wątku. Każde nasze spotkanie było wyjątkowe, ale każde było pozytywne wesołe. On przychodził na plan i od razu rzucał jakimś dowcipem. Uwielbialiśmy się wymieniać tymi żartami.
Katarzyna Cichopek łamiącym głosem opisała też, że Emilian Kamiński zawsze zachowywał się naturalnie i z każdym potrafił porozmawiać. To dlatego od lat organizował w Kamienicy spotkania z osobami w kryzysie bezdomności czy z trudną młodzieżą.
Choć był tak ogromną gwiazdą, aktorem z takim doświadczeniem, wybitnym aktorem, każdemu podał rękę, z każdym porozmawiał, wielokrotnie mnie też pocieszał, przytulał i traktował mnie trochę jak swoją córkę - wspominała Cichopek. Serce mi pękło, kiedy dowiedziałam się, że odszedł od nas, ponieważ spotkaliśmy się w październiku na planie serialu.
Widziałam, że jest w gorszej formie, ale nie spodziewałam się, że to są ostatnie miesiące dni jego życia i też nasze ostatnie spotkanie. Zwłaszcza że graliśmy taki przyjemny wątek wspólnej kolacji rodzinnej zwieńczonej na końcu śpiewem serialowego Wojtka i pan Emilian wziął gitarę w ręce, zaczął śpiewać swoim pięknym głosem i nikt z nas wtedy nie przypuszczał, że to jest ostatnia piosenka, której przyszło nam wysłuchać.
Na koniec Katarzyna Cichopek powiedziała jeszcze, że w kościele, już po mszy, żałobnicy uhonorowali Kamińskiego oklaskami. Chociaż dla niektórych świątynia nie jest odpowiednim miejscem dla tak "głośnych" gestów, do tej pory czuje, że było to właściwe i pięknie oddało charakter chwili.
Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni śmiercią pana Emiliana, a wczorajsze pożegnanie też było wyjątkowe, bo kościół to nie jest miejsce na oklaski i brawa, natomiast na koniec ceremonii, aż mam dreszcze, jak o tym mówię, wszyscy usłyszeliśmy brawa. Jest to takie podziękowanie, docenienie artysty... - powiedziała i rozpłakała się.