Katarzyna Dowbor po 10 latach pracy w programie "Nasz nowy dom" dowiedziała się o planowanych zmianach, wskutek których musiała pożegnać się z intratną posadą prowadzącej. Oburzeni fani dali wyraz swemu ogromnemu niezadowoleniu, zgodnie przyznając, że 64-latka idealnie wpasowała się w założenia formatu, nadając mu ciepła, serdeczności i autentyczności w spotkaniach z potrzebującymi rodzinami.
Po kilku tygodniach spekulacji, kto wejdzie w buty gospodyni polsatowskiego hitu, Edward Miszczak oficjalnie ogłosił, że nową prowadzącą zostanie Elżbieta Romanowska. Zapewniał przy tym, że jest to osoba, która doskonale rozumie założenia programu. Widzowie nie obdarzyli jej jednak kredytem zaufania, co przełożyło się negatywnie na słupki oglądalności.
ZOBACZ: "Nasz nowy dom". Podano FATALNE wyniki oglądalności nowych odcinków. Edward Miszczak już żałuje?
Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i powiedz nam, co sądzisz o reklamach.
Katarzyna Dowbor negatywnie ocenia odmienioną formułę programu
Pomimo zmiany prowadzącej oraz odświeżonej oprawy wizualno-dźwiękowej, założenia "Naszego nowego domu" pozostały niezmienne. Zadaniem gospodyni jest poinformowanie bohaterów odcinka o pomyślnej dla nich decyzji produkcji. Hasło "wyremontujemy Wasz dom" i towarzysząca mu muzyka budująca napięcie, stały się nieodłącznym elementem programu.
Jak się jednak okazało, w nowym sezonie nie jest to już tak oczywiste jak dotychczas. Podczas konferencji ramówkowej Polsatu, Elżbieta Romanowska zapowiedziała, że nie każda rodzina otrzyma szansę na całkowitą odmianę ich życia.
Do tej pory tak się wydarzało, że ten dom był remontowany zawsze, natomiast kiedyś musi być ten pierwszy raz. Może być tak, że przyjedziemy, zobaczymy i nagle się okaże, że naprawdę ten dom jest nie do uratowania. Albo przynajmniej my w ciągu pięciu dni nie jesteśmy w stanie tego zrobić. To nie jest takie do końca pewne, że jak już jedziemy, to już na 100 procent, jak się widzimy, jest remont. Tak do końca nie jest - wyjawiła nowa prowadząca.
Wypowiedź aktorki doczekała się odpowiedzi ze strony Katarzyny Dowbor. Dziennikarka w rozmowie z Plotkiem nie ukrywała swojego zdegustowania sytuacją opisaną przez Romanowską.
Ja sobie tego nie wyobrażam. Nigdy w życiu bym się na coś takiego nie zgodziła. My do tych ludzi przychodziliśmy, bo oni w coś wierzyli, ufali, że przychodziliśmy do nich po to, żeby pomóc. Nie można takich ludzi zostawić z taką informacją. Jest to dla mnie sytuacja absolutnie niewyobrażalna. Nie zrobiłabym czegoś takiego nigdy - skomentowała.
Dowbor wprost oceniła takie podejście jako próbę wykorzystania ludzkiego dramatu i żerowania na czyjejś tragedii.
Zgadzacie się z nią?
ZOBACZ TEŻ: TYLKO NA PUDELKU: Katarzyna Dowbor o "Nasz nowy dom" i Edwardzie Miszczaku: "Miał do tego prawo, ale..."