W zeszłym tygodniu Katarzyna Dowbor zadebiutowała jako prowadząca "Pytanie na Śniadanie". Jej angaż w porannym paśmie odbił się w mediach szerokim echem. Tradycyjnie pojawiły się zarówno zachwyty, jak i słowa krytyki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W najnowszym wywiadzie Katarzyna Dowbor postanowiła odnieść się do doniesień na temat tego, że praca w śniadaniówce jest "zabójcza" dla jej zdrowia.
Katarzyna Dowbor reaguje na "niemiłą plotkę" i ujawnia kulisy zatrudnienia w "Pytaniu na śniadanie"
W internecie piszą różne rzeczy, niekoniecznie prawdziwe. Wymyślili tę niemiłą plotkę, ponieważ nie przyszłam na premierę filmu, w którym bierze udział moja synowa Joasia Koroniewska - zaczęła w rozmowie z magazynem "Viva!", następnie zdradzając powód nieobecności i opowiadając co nieco o kulisach zatrudnienia w "PnŚ". Potwierdziła, że brała udział w castingu.
A nie przyszłam dlatego, że miałam migrenę. I siedź wtedy w kinie! Tak się nie da. Dlatego posądzanie mnie, że nie wytrzymuję kondycyjnie udziału w "Pytaniu na śniadanie" jest zwykłym fake newsem, wymyślonym przez ludzi, którzy nie darzą mnie sympatią. Ale większość się na to posądzenie nie zgodziła. Widzą przecież, że sobie naprawdę dobrze radzę w tym programie. Zresztą, zanim do niego przyszłam, wzięłam udział w castingu.
Katarzyna Dowbor o hejcie
Kasia otworzyła się również w kontekście hejtu. Przyznała, że niedawna właściwie nie znała tego zjawiska.
Nigdy mnie nie hejtowano, ponieważ przez dziesięć lat prowadziłam "Nasz nowy dom", bardzo trudny program i chwytający za serce. Z przyzwoitości chyba dano mi spokój. Kilka razy zresztą rozmawiali ze mną dziennikarze, mówiąc, że jestem jedyną osobą z tego środowiska, której hejterzy nie atakują. Teraz więc mam za swoje.
Prezenterka nie ukrywa, że choć rozumie, że nie wszystkim może podobać się związana ze zmianą rządu rewolucja w TVP, niektóre komentarze ją "szokują".
Tak, ten hejt bywa też polityczny, na zasadzie, że "nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam". Odebraliście nam telewizję, więc spadajcie. Najbardziej szokują mnie takie teksty: "Nie oglądam tego, oni są beznadziejni. Nie obejrzałem ani jednego programu". Skąd więc wie, że jesteśmy beznadziejni? - mówi rozgoryczona, dodając:
(...) Hejterzy nie mają powodu, by mi coś wyrzucać, ponieważ nie zajęłam nikomu miejsca. To moje miejsce zostało zajęte. A ludzie próbują teraz porównywać. Mówią: "Jak panią wyrzucili z "Nasz nowy dom", to tak pani płakała".
Katarzyna Dowbor reaguje na krytykę swoich stylizacji
Odniosła się też do swoich śniadaniówkowych stylizacji. Uważa bowiem swoją wieloletnią stylistkę za doskonałą w swoim fachu.
(...) Rozbawiło mnie, że jakaś inna stylistka, bliżej mi nieznana, zaatakowała mój image - nie mnie, tylko ciuchy, w jakie jestem ubierana. Napisała, że to "niemodne", że "tak ubierają się starsze panie". (...) Nie będę przecież się ubierała jak małolata, bo to dopiero byłoby śmieszne - nawiązuje do krytycznych uwag Karoliny Domaradzkiej.
Ekspertce i części internautów nie spodobały się też spodnie, które Dowbor miała na sobie w dniu debiutu w "PnŚ". Dziennikarka zupełnie tego nie rozumie.
(...) Pisanie, że rurek już się nie nosi to jakaś bzdura. Zresztą nie miałam na sobie żadnych rurek, tylko obcisłe spodnie, w jakich chodzi teraz większość kobiet. Jestem ubierana idealnie do figury. Rozbawił mnie więc ten komentarz, a najbardziej rozbawiły wpisy ludzi, którzy się oburzyli. Ale tak naprawdę nie wiem, o co chodzi. Cały czas tłumaczę, że "Pytanie na śniadanie" to program poranny, śniadaniowy, który ma pomóc widzom dobrze zacząć dzień i nie ma tu miejsca na rewię mody, kuse spódniczki, odkryte brzuchy, itd. Poza tym, jaki byłby szacunek dla osób, które to oglądają? Często są to ludzie, którzy rano przebywają w domu, bo nie muszą już jeździć do pracy. Obrażałabym te kobiety, gdybym przyklejała sztuczne rzęsy, robiła sobie czarne grube kreski zamiast brwi i dopinała sztuczne włosy - tłumaczy.
Zgadzacie się z Katarzyną?