Za chwilę minie miesiąc, odkąd Katarzyna Dowbor została zwolniona z Polsatu. Mimo to emocje wokół decyzji Edwarda Miszczaka wciąż nie opadły, a dziennikarka może liczyć na zainteresowanie ze strony mediów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Dowbor wspomina rozmowę z Edwardem Miszczakiem
W najświeższym wywiadzie udzielonym serwisowi Wirtualnemedia.pl była prowadząca "Nasz nowy dom" postanowiła rozwinąć wątek rozmowy, podczas której dowiedziała się, że jej przygoda z programem dobiegła końca.
To była krótka rozmowa. Powiedział, że stacja postanowiła się ze mną rozstać. Zapytałam, jakie są merytoryczne uwagi do mojej pracy. Nie było żadnych - relacjonuje. Usłyszałam, że zrobiono jakieś badania i tak będzie dla programu lepiej. Najzabawniejsze jest to, że jakiś czas później pojawiły się badania, z których wynika, że program miał większą oglądalność niż rok wcześniej i do tego ma jedną z największych oglądalności w Polsacie - wskazuje.
Katarzyna Dowbor przytoczyła także jeden z argumentów, jakimi posłużył się dyrektor programowy stacji:
Dowiedziałam się od Pana Edwarda Miszczaka, że program zostaje, i bardzo dobrze, bo jest ogromnie potrzebny ludziom, ale dlaczego ja mam odejść? Usłyszałam: "A dlaczego pani podjeżdżała takim dużym samochodem? Nikt nie uwierzy, że kierowała nim pani aż z Warszawy". Tak było zapisane w scenariuszu, a scenariusz można przecież zmienić... - wspomina, podsumowując, że właściwie do tej pory nie do końca wie, dlaczego postanowiono ją zastąpić:
To była miła rozmowa o niczym. Nie usłyszałam żadnego merytorycznego argumentu o tym, co zrobiłam źle, gdzie nawaliłam i dlaczego musi nastąpić zmiana.
Katarzyna Dowbor ubolewa nad nagłością decyzji o zwolnieniu
64-latka podkreśliła, że informacja była dla niej zaskoczeniem i nic nie wskazywało na to, że Miszczak zamierza ją zwolnić. Dlatego też z myślą o kolejnych sezonach formatu, odrzuciła kilka propozycji zawodowych:
Ja już dostałam rozpiskę na nowy sezon, odmówiłam kilku propozycji estradowych, wyjazdów, bo wiedziałam, że będę pracowała. I nagle na kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć dowiaduję się, że nie będę ich robiła. Z tego, co do mnie dotarło, szukano już osoby, która ma mnie zastąpić, kiedy kończyliśmy zimowy sezon, najtrudniejszy. To oznacza, że decyzja zapadła znacznie wcześniej. To smutne.
Katarzyna Dowbor opowiada o planach na przyszłość. Nie chce odchodzić na emeryturę
Podczas rozmowy Kasia zapewniła, że zawsze sumiennie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Przez 10 lat były jedynie dwa dni, w których nie mogła pojawić się na planie. Stało się to dlatego, że... kopnął ją jej własny koń. Na szczęście obyło się bez złamań. Zapewniła również, że ani jej się śni odchodzić na emeryturę. Pragnie udowodnić, że kobiety w jej wieku mogą jeszcze normalnie pracować:
Kiedy kobiety kończą 50 lat, pojawia się nad nimi szklany sufit. Ludziom wydaje się, że kobieta po 50. lub 60. jest nic nie warta, ma tylko bawić wnuki i zajmować się szydełkowaniem. Chciałabym pokazać, że kobieta po 60. może jeszcze bardzo wiele zrobić. Przez 10 lat pracy przy programie udowodniłam, że można po 50. robić program misyjny, który ma ogromną oglądalność i jest na głównej antenie telewizji. Pokazałam, że można rozbić szklany sufit i pójść dalej. Teraz zrobię to samo. Jestem zadaniowcem, uważam, że trzeba wyznaczyć sobie cel i do tego celu dążyć - zapowiada, ubolewając nad tym, że w Polsce panuje "obsesja odmładzania".
A w Stanach Zjednoczonych czy we Francji programy prowadzą ludzie dojrzali, bo mają doświadczenie, coś już w życiu zrobili, mają co przekazać innym. (...) Nie powinno się skreślać ludzi z dorobkiem. Powinno się czerpać z ich doświadczenia.
Katarzyna Dowbor zdradza, co myśli o swojej następczyni
Nie zabrakło dociekań na temat tego, co Dowbor myśli o Elżbiecie Romanowskiej. Dziennikarka przyznała, że nie miała okazji jej poznać:
Trudno powiedzieć, bo jej nie znam, nigdy nie miałam z nią kontaktu. Nie mogę oceniać kogoś, kogo nie widziałam w pracy. Będę mogła to powiedzieć, dopiero gdy coś już nagra i zobaczę ją na antenie.
Zdradziła też, jakie cechy powinna wykazywać gospodyni formatu "Nasz nowy dom":
Bardzo dużo empatii i chęci pomagania. To nie jest program, na którym można się lansować, tylko taki, w którym trzeba myśleć o tych rodzinach, bo tak naprawdę to one są jego gwiazdami. Trzeba mieć też w sobie bardzo dużo szacunku do drugiego człowieka i pokłady delikatności, bo rodziny sprzedają nam swoje prywatne życie, opowiadają o intymnych sprawach, które trzeba pokazać z empatią i szacunkiem dla tych ludzi. Bardzo ważne jest, żeby umieć zadawać odpowiednie pytania, ale też potrafić wycofać z takiego, które może zaboleć, bo zostanie źle zinterpretowane przez ludzi, którzy to oglądają - wymienia.
Myślicie, że wszystko to zaprezentuje w programie nowa prowadząca?