Pandemia koronawirusa od tygodni budzi postrach wśród wielu obywateli. Liczba zakażonych wciąż rośnie z dnia na dzień, a wprowadzone przez rząd obostrzenia odbijają się na kondycji psychicznej i materialnej społeczeństwa. Szczególnie trudna sytuacja panuje w polskich szpitalach, gdzie coraz częściej pojawiają się lokalne ogniska epidemii.
W ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie się przekonaliśmy, że koronawirus "nie dyskryminuje" i jego ofiarą może paść praktycznie każdy. W efekcie na swój los narzekają już nie tylko "zwykli" obywatele, lecz także gwiazdy show biznesu. Jest to szczególnie istotne w przypadku ciężarnych gwiazd takich jak Małgorzata Rozenek czy Katarzyna Glinka, które z powodu grasującego po świecie koronawirusa drżą o swoje bezpieczeństwo.
Swoimi obawami w związku z porodem w czasie pandemii podzieliła się teraz druga z pań, która była gościem w programie Beaty Tadli Zet jak związki. Przypomnijmy, że jeszcze niedawno Katarzyna Glinka bagatelizowała zagrożenie ze strony złośliwego patogenu i ogłosiła szumnie, że "śmierć jest elementem życia" i "świat musi iść dalej". Zyskała tym samym uznanie naczelnej polskiej koronasceptyczki, Violi Kołakowskiej.
Przypomnijmy: Ciężarna Katarzyna Glinka też nie wierzy w pandemię? "Na ogrom wirusów umierają każdego roku setki tysięcy ludzi"
Choć nie dalej jak tydzień temu Kasia Glinka była sceptyczna wobec doniesień na temat koronawirusa, to teraz chyba nieco zmieniła podejście do sprawy. Wszystko z powodu zbliżającego się terminu porodu, który z racji panującej pandemii stał się dla niej prawdziwym wyzwaniem. Aktorka nie będzie mogła bowiem liczyć na odwiedziny ukochanego, a i sama sytuacja w polskiej służbie zdrowia także nie napawa optymizmem.
Nie wiem, czy jest coś takiego jak szpitalofobia, ale ja z przebywaniem w szpitalu mam potworny kłopot. Nikt mnie nie odwiedzi i nie wiem, ile czasu spędzę w szpitalu, bo bywa różnie. Ta samotność jest podbita tym, że myślę, co by było, gdyby cokolwiek się wydarzyło: jakaś infekcja czy rozdzielenie z dzieckiem... - przyznała.
Medialne doniesienia o rosnącej liczbie zakażeń wśród personelu i pacjentów polskich szpitali miały mocno wpłynąć na kondycję psychiczną aktorki. Jak sama przyznaje, w tym trudnym czasie zdecydowanie nie brakuje jej obaw.
Siedząc cały czas w domu i multiplikując te myśli w głowie, zwyczajnie boję się o moje bezpieczeństwo psychiczne. (...) Strach, który jest w ludziach, nie sprzyja czasowi oczekiwania na dziecko. To, że będę sama w szpitalu, na pewno nie pomaga mojej głowie - wyznała.
Przypomnijmy, że Glinka niedawno wystosowała nawet apel do ministra zdrowia o przywrócenie porodów rodzinnych. W swojej odezwie twierdziła między innymi, że "rozdzielanie rodziców w jednym z najpiękniejszych momentów życia rodziny to bolesna sprawa".
Rozumiecie jej obawy?