Katarzyna Glinka ma burzliwe życie miłosne. Jest mamą dwóch chłopców, Filipa i Leona. Co ciekawe, każdy z nich ma innego ojca. Tatą starszego syna jest Przemysław Gołdon, z którym aktorka rozstała się po 11 latach małżeństwa. Natomiast młodszy jest owocem związku z Jarosławem Bienieckim, który zakończył się w lipcu 2022 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Glinka o rozstaniu z partnerem
Minął już rok i jak widać, rany się zabliźniły, bo Katarzyna Glinka odważyła się opowiedzieć, jak sobie radzi po rozstaniu i jak wygląda jej codzienność w patchworkowej rodzinie.
Każde rozstanie jest trudne, ale czasem nieuniknione, a wręcz konieczne - mówi Glinka w rozmowie z "Twoje Imperium".
46-latka przyznaje, że to nie pierwsza taka sytuacja w jej życiu. Nie jest typem osoby, która się nad sobą użala, dlatego odnalazła w sobie energię i radość do życia. Nie poddaje się i idzie dalej.
Nie jestem typem, który usiądzie w kącie i będzie się nad sobą użalał, bo dla swoich dzieci muszę i chcę mieć siłę, energię, radość. Działam, wyciągam cenne lekcje i idę dalej - podkreśla Glinka.
Okazuje się, że patchworkowy model rodziny sprawdza się. Aktorka wyznała, że zawsze może liczyć na pomoc Przemysława Gołdona w wychowaniu starszego syna.
Zadaniem mamy jest zapewnić opiekę, zadbać o rozwój emocjonalny i dać morze czułości. Potem wkracza tata, który kształtuje męskość. Koniec końców wypuszczamy dziecko w świat i ono musi umieć sobie radzić.
Z młodszym synem sytuacja jest nieco inna, ponieważ trzylatek potrzebuje teraz głównie mamy. Glinka podkreśla, że po rozwodzie obowiązkiem rodziców jest dbanie o dobre relacje. To niezwykle ważne dla ich dzieci.
Sytuacja, w której rozwiedzeni rodzice ze sobą walczą, uderza w jego [dziecka - przyp. red.] poczucie bezpieczeństwa. O ile dorosły człowiek poradzi sobie, o tyle dziecko nie ma takich narzędzi - podsumowała Glinka.