Katarzyna Nosowska znana jest z tego, że często w prześmiewczy sposób komentuje otaczającą ją rzeczywistość. W lipcu artystka zamieściła na swoim instagramowym profilu wideo, które rozpętało później niemałe zamieszanie. Mowa tu rzecz jasna o pamiętnej reklamie napoju sojowego, w której to wokalistka wcieliła się w postać "Kate Nosauski" i przechwalała się światowym życiem w USA. Internauci błyskawicznie zauważyli, że Nosowska w swoim filmie zainspirowała się Caroline Derpienski. Choć sama artystka nie przyznała, czy rzeczywiście sparodiowała ukochaną milionera, Caroline wyraźnie poczuła się urażona. Celebrytka w odpowiedzi nazwała wokalistkę "babcią", na tym jednak nie zakończyła.
Niedługo po tym, jak film Nosowskiej ujrzał światło dzienne, głos w sprawie zabrała przedstawicielka firmy Danone, z którą Nosowska współpracuje. Wkrótce Caroline Derpienski zapowiedziała zaś podjęcie działań prawnych przeciwko wspomnianej marce. Celebrytka w opublikowanym wówczas oświadczeniu posądziła firmę o naruszenie jej dóbr osobistych, reklamę z udziałem Nosowskiej określiła jako przejaw hejtu i zażądała 50 milionów (!) złotych zadośćuczynienia. Gdy sprawa nieco przycichła, pojawiły się nawet komentarze, jakoby Derpienski kłamała w kwestii pozwu. Sama zainteresowana w ostatniej rozmowie z Plotkiem zapewniła jednak, że jest zgoła inaczej.
Katarzyna Nosowska o aferze z Caroline Derpienski
Ostatnio na temat afery z Caroline Derpienski wypowiedziała się sama Nosowska. W poniedziałek artystka gościła w podcaście "Wojewódzki&Kędzierski". W pewnym momencie rozmowy Kuba Wojewódzki postanowił zapytać wokalistkę o wydarzenia sprzed kilku miesięcy. Dziennikarz w programie stwierdził, że w pewnym momencie miał wrażenie, iż cała sytuacja bardzo dotknęła Nosowską. Zdaniem Wojewódzkiego artystka mogła bowiem poczuć, że ktoś inny może uznać ją za złośliwą. Okazuje się jednak, iż artystka ma na ten temat nieco inne zdanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiesz co, to mnie dotknęło i trwało to wrażenie myślę, że z półtorej doby. To jest bardzo krótko i to jest właśnie ta zmiana, bo dawniej bardzo wiele rzeczy dotykało mnie i to się utrzymywało we mnie strasznie długo. Za długo - wyznała.
W dalszej części rozmowy Nosowska stwierdziła, że afera z Derpienski była podobna do zamieszania wokół jej wypowiedzi na temat feminatywów - w jednej z rozmów z TOK FM wokalistka przyznała, że męczą ją tego typu formy.
(...) Zasadniczo chodziło o ten sam temat. Nie byłam wystarczająco precyzyjna, żeby ktoś nie mógł mi zarzucić rzeczy, które są całkowicie poza moim spektrum zainteresowań ludzkich - dodała w podcaście "Wojewódzki&Kędzierski".
Kontynuując rozmowę, Nosowska zdradziła, że afera z Caroline była dla niej "bardzo cennym" doświadczeniem. Gdy zaś Wojewódzki zapytał, czego dokładnie wówczas doświadczyła, artystka odparła:
Niezrozumienia. Miałam poczucie bezradności. (...) Jeżeli ktoś mówi, że jestem hejterem, to ja nie chcę być tak interpretowana. Właściwie ze wszystkich możliwych reakcji na ten żarcik tylko to mnie dotknęło - wyznała.
Wojewódzki zapytał też Nosowską, czy miała okazję spotkać się z Caroline Derpienski. Wokalistka zaprzeczyła. Gdy zaś dziennikarz próbował dowiedzieć się, czy podobne spotkanie może jeszcze nastąpić, artystka nie ukrywała, że szanse są raczej niewielkie.
Ja nie sądzę, żeby ona bywała tam, gdzie ja siedzę, czyli u mnie w domu - stwierdziła.
Zobacz również: TYLKO NA PUDELKU: Derpienski odpiera ATAK internautów po aferze z Nosowską: "Odszkodowanie to powinien ci chirurg plastyczny zapłacić"