Kilka miesięcy temu Katarzyna Skrzynecka zabłysnęła narzekaniem w kolorowej prasie na fakt, że z powodu dziur w budżecie spowodowanych pandemią koronawirusa najpewniej nie wyjedzie z rodziną do Grecji. Ostatecznie okazało się, że jej marudzenie było trochę na wyrost, bowiem poleciała nie na jeden, a na dwa zagraniczne urlopy.
Niestety śmiertelny patogen wrócił na jesień ze zdwojoną siłą, co dla wszystkich Polaków oznacza kolejną falę wyrzeczeń i ograniczeń. W wydanym w środę komunikacie premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że placówki kulturowe ponownie będą musiały się zamknąć. Wiadomość ta ewidentnie nie spodobała się Katarzynie Skrzyneckiej.
Na planie "Na dobre i na złe" dotarła do nas właśnie informacja o ponownym całkowitym zamknięciu placówek kultury… teatrów, filharmonii, opery, sal koncertowych, galerii sztuki, kin, domów kultury, impresariatów artystycznych… Póki co, nie możemy już przyjść do swoich miejsc pracy nawet dla 25% publiczności - pisze z nieukrywanym rozżaleniem artystka.
Instagramowi fani Skrzyneckiej również nie kryli swojego oburzenia.
Jedna wielka kpina. 25% publiczności to już był dla was cios. A sklepy pełne, w Sejmie RP mnóstwo ludzi, targi spożywcze oblegane przez ludzi. Najlepiej zniszczyć kulturę, zabronić ludziom nawet chodzić do biblioteki! Ale tłumnie ruszyć na wybory! - czytamy na profilu jurorki Twoja twarz brzmi znajomo.
Przypomnijmy: "Luksusowa" Katarzyna Skrzynecka lata do pracy SAMOLOTEM! "Przylatuję rano z Grecji, realizujemy program i wracam"
Skrzynecka zauważyła, że choć zdaniem rządu w kinach i teatrach ze znacznie okrojoną widownią istnieje ryzyko zarażenia, to w kościołach wierni są najwyraźniej bezpieczni. Celebrytka ma nadzieję, że uczęszczający na mszę odmówią zdrowaśkę za polską kulturę.
I kościółek otwarty, by tłumnie pomodlić się o niewyrzynanie w pień kultury i sztuki - pisze poirytowana Skrzynecka.
Rozumiecie jej oburzenie?