Katarzyna Skrzynecka już od miesięcy toczy z internautami spór o to, czy przerabia udostępniane przez siebie zdjęcia w programach graficznych. Choć aktorka zarzeka się, że nie stosuje filtrów ani intensywnej obróbki, to podobne oskarżenia pojawiają się praktycznie co kilka tygodni. Skrzynecka nie ukrywa, że ma tego powoli dosyć.
W niedzielę na profilu Katarzyny Skrzyneckiej na Instagramie pojawiło się nowe zdjęcie, na którym pozuje wraz z mężem w Mielnie. Komentarze okazały się dość skrajne, a we wpisach obserwujących znów posypały się oskarżenia o stosowanie filtrów i obróbki graficznej. Zgodnie z oczekiwaniami, aktorka postanowiła nie zostawiać tego bez odpowiedzi.
Katarzyna Skrzynecka zapewnia, że nie retuszuje zdjęć
Do sprawy Kasia odniosła się w udostępnionym później nagraniu, w którym ponownie pochyliła się nad kwestią majstrowania przy zdjęciach. Najpierw jednak podziękowała fanom za pozdrowienia i komplementy.
Dzień dobry, wczoraj wspólnie z mężem przesłaliśmy państwu zdjęcie i pozdrowienia wakacyjne z naszego ulubionego miejsca w Mielnie. Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim tym miłym i normalnym spośród państwa, którzy przesłali nam również pozdrowienia i serdeczne, fajne komentarze. Doskonale wiecie, że to do was i serdecznie wam dziękuję - zaczęła.
Natomiast tym, którzy nie mieli jej do powiedzenia nic miłego, poświęciła kilka słów. Poszło oczywiście o sugestie, jakoby jej selfie z mężem zostało poddane przeróbce graficznej.
A tym innym spośród państwa, z cyklu matołki, którzy z uporem maniaka za każdym razem będą pisać, że twarz wycięta i przerobiona. To jest cały czas ta sama twarz, tylko na wideo, a na wideo nie ma Photoshopa, niestety. Ta sama twarz, na tym samym tarasie, w tym samym świetle - tłumaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Skrzynecka broni się: "Nie umiem obsługiwać Photoshopa"
Na tym nie koniec, bo po autoprezentacji Skrzynecka kolejny raz zapewniła, że nie majstruje przy zdjęciach. Twierdzi też, że nie stosuje botoksu, a prostowanie tych samych domysłów jest już dla niej "nudne".
Albo napisane, że przerobione Photoshopem, albo, że przerobione filtrem graficznym... Nie używam Photoshopa, nie umiem go obsługiwać, nawet go nie mam w telefonie, ale już mi się nudzi państwu odpisywać, że tak właśnie jest. Albo, że botoks, że obstrzyknięta botoksem, ma botoks wszędzie i po prostu we wszystkim. No ni mom, niestety. To jest moja 51-letnia twarz, tak wygląda, tak się do was uśmiecha - mówiła.
W ramach podsumowania dała też krytykom pewną radę. Nie gryzła się przy tym w język.
Tym drugim, co to tak durnie piszą, zachęcam: zajmijcie się czymś bardziej pożytecznym w życiu i rzeknę tak z angielska: odp***dolcie się i znajdźcie sobie jakiś lepszy problem w życiu - skwitowała.
Przekonała Was?