Choć trudno w to uwierzyć, Katarzyna Skrzynecka w grudniu skończyła 50 lat. Kariera aktorki rozpoczęła się od głównej roli w musicalu Metro, który niedawno obchodził swoje 30-lecie. Wśród gości, którzy wzięli udział w koncercie jubileuszowym, nie mogła zabraknąć Skrzyneckiej.
Od momentu debiutu Skrzynecka świetnie radzi sobie w polskim show biznesie, nie raz udowadniając, że jest artystką wszechstronną. Mimo trudnej sytuacji w branży, związanej z koronawirusem, aktorka może liczyć na ciepłą posadę jurorki programu Twoja twarz brzmi znajomo. Kilka miesięcy temu dołączyła także do ekipy serialu Na dobre i na złe.
Skrzynecka przyzwyczaiła swoich fanów do tego, że lubi eksperymentować z wizerunkiem. Na szczęście zawsze może liczyć na akceptację męża, Marcina Łopuckiego. Choć ukochany aktorki zapewnia, że "kobieta nie tyje, tylko zwiększa powierzchnię erotyczną", dwa lata temu Skrzyneckiej udało się zrzucić aż 16 kilogramów.
Przez ostatnie sześć lat "niepostrzeżenie" wpadał jakiś nadprogramowy kilogram, to tu, to tam - tłumaczyła wtedy. Aż zsumowało się kilkanaście. Nie spędzała mi snu z powiek świadomość, że noszę ubrania o dwa rozmiary większe, ale w końcu uznałam, że pora wziąć się za siebie i spróbować wrócić do rozmiaru 38 i sylwetki, którą miałam przez większość życia. Plotkarskie media wypisują różne bajeczki, jakobym popadała w depresję, bo nie mogłam schudnąć i przez całe wakacje katowałam się treningami. Totalna bzdura!
Skrzynecka wyznała wówczas, że w kobiety w jej wieku muszą postawić na "radykalną dietę". Wszystko wskazuje na to, że aktorka powróciła do wyrzeczeń. W poniedziałek opublikowała na swoim Instagramie zdjęcie szklaneczki warzyw.
Śniadałko. Dobrego tygodnia życząc - podpisała, dodając m.in. hasztag #zdrowadieta.
Podziwiacie jej determinację?