Katarzyna Sokołowska nigdy nie kryła się specjalnie z faktem, że jej ukochany synek Iwo Lew przyszedł na świat dzięki metodzie in vitro. W momencie narodzin chłopca jego mama miała 49 lat. Jak sama opowiadała, gdy była młodsza, nie mogła liczyć na wsparcie i bezpieczeństwo, które zapewnia jej obecnie partner - Artur Koziej. Do tego zdążyła się już wyszaleć i zapracować na własne nazwisko, dzięki czemu dziś może w pełni poświęcić się wychowaniu malucha.
Niestety droga do szczęśliwego macierzyństwa nie była w przypadku Sokołowskiej usłana różami. W środowym odcinku Dzień Dobry TVN reżyserka pokazów mody opowiedziała o swoim doświadczeniu z in vitro, wycieńczającej niepewności i chwilach, w których myślała, że pora się już poddać. Rozmowę przeprowadziła Małgorzata Rozenek, której temat in vitro jest niezwykle bliski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moja historia trwała parę lat, zakończyła się sukcesem, też już w pewnym momencie granicznym. Biologia kobiety na to wpływa. W mojej świadomości była taka myśl, że może będę musiała się pogodzić z tym, że tego dziecka nie będzie, miałam taki moment, trudny bardzo, ale to taki moment, że musisz sobie sama poradzić - stwierdza z perspektywy czasu Sokołowska.
Dumna mama bez oporu przyznała, że podjęła tyle prób, że z czasem straciła już rachubę.
Ja już nie wiem, czy to było trzy cztery, czy pięć prób. To nie było za pierwszym razem.
Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że przed podjęciem decyzji o poddaniu się procedurze in vitro Sokołowska próbowała zajść w ciążę naturalnymi metodami. Niestety spotkała się z rozczarowaniem, a zegar biologiczny tykał.
Zanim podjęłam decyzję o in vitro, poroniłam naturalną ciążę i wtedy sobie powiedziałam już ja jako dorosła kobieta, że musiałam podjąć poważną decyzję. Czas płynie, takie poronienia mogą być moim udziałem, więc podejmuję decyzję o in vitro.
Teraz już jako spełniony rodzic reżyserka pokazów mody ocenia, że faktycznie niemożliwe jest połączenie w pełni życia zawodowego z obowiązkiem opieki nad dzieckiem. Praca musiała tutaj zejść na boczny tor.
Te pięć miesięcy życia to jest inne życie, ja pracuję dużo, ale z domu. Nie prowadzę życia, takiego, jakie prowadziłam, bo się nie da. To nie jest kwestia decyzji.
Koniec końców Sokołowska zostawiła widzki z optymistycznym przesłaniem: Myślę, że na macierzyństwo zawsze jest czas.
Przypomnijmy: Przybita Małgorzata Rozenek zwierza się ze świątecznej wpadki: "Nie wszystkie prezenty były TRAFIONE"