Katarzyna Warnke od lat obecna jest w polskim show biznesie, mimo że na początku swojej kariery poruszała się po jego peryferiach. Aktorka była związana między innymi z Teatrem Starym w Krakowie, Teatrem Rozmaitości w Warszawie, Teatrem Studio w Warszawie czy z Teatrem Nowym. Z czasem dużą rozpoznawalność przyniosły jej produkcje Patryka Vegi "Kobiety mafii" i "Botoks". Media sporo uwagi poświęciły także jej związkowi z Piotrem Stramowskim, o którym opowiedziała między innymi w rozmowie z Żurnalistą.
Katarzyna Warnke wspomina trudne czasy
Teraz przyszła pora na niezwykle szczery wywiad o życiu i karierze, którego Katarzyna udzieliła magazynowi "Wprost". W rozmowie opowiedziała o produkcjach, w których brała udział, przyznając, że "nigdy nie grała w tasiemcu", a w jej życiu zdarzyły się momenty, kiedy sytuacja finansowa nie była zbyt dobra. Przyznała jednak, że dobór ról był dla niej zawsze sprawą kluczową.
Zdarzały się momenty, że nie miałam bardzo – ale to bardzo! – kasy. Jadłam wyłącznie kaszę gryczaną i pomidorka kroiłam, o tak, na pół. Jedną połówkę zjadałam, a drugą zostawiałam na później. Normalne byłoby, że skoro nie mam pieniędzy, staram się o cokolwiek - mówiła w wywiadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warnke na moment wróciła również wspomnieniami do swojego pochodzenia. Aktorka wychowywała się w Grudziądzu i, jak sama przyznała, jest pierwszą osobą w rodzinie, która zdobyła wyższe wykształcenie. Katarzyna po raz kolejny pochyliła się także nad tematem macierzyństwa. Już w rozmowie z Żurnalistą przyznała, że "tak naprawdę nigdy nie marzyła o rodzinie".
Katarzyna Warnke o macierzyństwie
W wywiadzie dla magazynu "Wprost" zwierzyła się z kolei, że pierwsze zetknięcie z macierzyństwem było dla niej trudne, bo przez całe życie przyzwyczajona była do tego, że miała czas tylko dla siebie, a po narodzinach Heleny to się zmieniło. Dalej przyznała, że jest dla niej ważne, by córka miała wszystko, co jest jej potrzebne, ale sama nie uważa, by pociecha była "częścią jej".
Wiesz, może mi było też ciężko dlatego, że nie identyfikuję się z Heleną jako częścią mnie, nie uważam, że ona o mnie świadczy. Nie! Ona tylko ze mnie wyszła. Jest zlepkiem genów moich i Piotrka, ale jest kompletnie odrębną istotą - mówiła.
Warnke nie ukrywa również, że "są ludzie lepiej ukształtowani od niej, do bycia rodzicem", ale robi wszystko, co może, by dzieciństwo Heli było dla niej jak najlepsze.
Nie uważam siebie za mistrzynię. Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie zaszkodzić mojemu dziecku, żeby czuło się bezpiecznie i jego potrzeby były zaspokojone. Nie buduje mnie bycie matką, średnio się z tym identyfikuję. Czemu tak się dzieje? Może za późno stałam się matką, a może winne są moje zainteresowania intelektualne? Dla mnie normą było, że miałam zawsze mnóstwo czasu dla siebie i nie słuchałam... - stwierdziła.
Podziwiacie ją za szczerość?