Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski długo walczyli o to, aby przebić się do pierwszej ligi polskiego show biznesu. Ostatecznie ich wysiłek przyniósł rezultaty, a wszystko dzięki rolom w filmach Patryka Vegi. Od tego czasu para coraz częściej gości w mediach, a gdy rok temu na świat przyszło ich pierwsze dziecko, prasa plotkarska zainteresowała się nimi jeszcze mocniej.
Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski pozostają też jednymi z gwiazd, które jednoznacznie bronią kolejnych "dzieł" Patryka Vegi przed krytyką. Aktorka kilkukrotnie stawała już po jego stronie i argumentowała to tym, że "niektórym podobają się jego filmy", co oczywiście nie wszystkich przekonało. Nie sposób jej jednak odmówić konsekwencji w odpieraniu zarzutów o to, że tak często gości w jego produkcjach.
Przypomnijmy: Stanowcza Katarzyna Warnke broni występu w najnowszym filmie Patryka Vegi: "Niektórym to się podoba"
Jakiś czas temu głośno było o tym, że Patryk Vega kontynuował kręcenie swoich kolejnych "dzieł" także podczas pandemii. Choć taka decyzja wzbudziła kontrowersje, a wiele osób apelowało o to, aby nie narażał aktorów i pracowników na zakażenie, to w procesie twórczym przeszkodziły mu dopiero wprowadzone przez rząd obostrzenia. Sam Vega mówił z kolei, że wszystko było możliwe "dzięki pomocy Boga".
Takie tłumaczenie najwyraźniej w zupełności wystarczy Katarzynie Warnke, która w rozmowie z Wirtualną Polską skomentowała zarzuty branży filmowej wobec Vegi. Aktorka oczywiście stanęła w jego obronie i twierdzi, że "nie zrobili niczego wbrew prawu", więc w sumie to nie ma problemu. Odpiera też zarzuty o to, jakoby Patryk zachował się nieodpowiedzialnie.
Krytyka, jaka dotknęła nas ze strony części środowiska filmowego, była moim zdaniem bezzasadna i w swojej formie niestosowna. Nie zrobiliśmy niczego wbrew prawu. Nie postępowaliśmy nieodpowiedzialnie. W tym samym czasie działały też inne plany: filmu fabularnego i reklamowe. Każdy musiał podejmować decyzję za siebie - idzie w zaparte aktorka.
Warnke uważa też, że osoby krytykujące Vegę to te same, które nie akceptują go w środowisku filmowym. Ich apele i nawoływanie do wstrzymania zdjęć nazywa z kolei "żenującą agresją".
Patryk został wywołany do tablicy przez ludzi, którzy zwykle go wykluczają, mówią o nim pogardliwie i nie traktują jako członka swojego środowiska. Absurdalnym było w tej sytuacji nawoływanie przez nich do jakiejś rzekomej solidarności. Potem nawoływania przerodziły się już w żenującą agresję. W moim odczuciu był to zwyczajny hejt. Nikt tu nikogo do niczego nie zmuszał. Patryk zresztą nie chciał, żeby ktoś, kto czuje się niekomfortowo, był na planie - twierdzi.
Przekonała Was?