Katarzyna Warnke dawno już nie udzieliła tak szczerego do bólu wywiadu. W rozmowie z Żurnalistą aktorka wysypała się na temat rozwodu z Piotrem Stramowskim, trudnych czasów studenckich, pierwszego nieudanego małżeństwa - które do tej pory utrzymywała w sekrecie oraz utraty swego ukochanego ojca. Tragedia zstąpiła na rodzinę Kasi, gdy artystka akurat wygrzebywała się z depresji po żmudnej terapii. Przez długi czas nie mogła poradzić sobie z fiaskiem pierwszego małżeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katarzyna Warnke o żałobie po ojcu. "Byłam przygotowana"
O dziwo z perspektywy czasu Warnke zauważa, że była gotowa na dojrzałe przeżycie żałoby po ojcu właśnie dzięki doświadczeniu zdobytemu na terapii.
Mój tata miał wypadek i zginął, mając 49 lat. Ale byłam na to przygotowana. Umiałam przeżyć tę żałobę. Wesprzeć mamę, brata. Miałam na to siłę. Dzięki tej terapii i rozpoznaniu wielu rzeczy.
Przeżywanie straty w przypadku Warnke przyjęło formę wnikliwej obserwacji i docenienia życia, które wiódł przez pół wieku jej ojciec. Aktorka stwierdziła, że wtedy akurat powinna odłożyć swoją rozpacz na bok i wyrazić w ten sposób "szacunek" wobec tego podniosłego momentu.
Ja poczułam rodzaj takiego… zachwyt to jest złe słowo, ale zachwytu moim ojcem. Ja wiedziałam, (…) że się domknęło jego życie i teraz je widzę w całości. To była osoba, którą kochałam najbardziej w życiu. Najbardziej mistycznie, romantycznie... To nie chodzi o to, że on był ideałem. (…) Ja miałam ogromny szacunek do tego momentu. Dla mnie to nie był moment na moją rozpacz. Ona była w tym wszystkim, była bardzo silna. Natomiast ja chciałam uszanować ten moment. Słyszałam tę brzmiącą ciszę w powietrzu. Dla mnie świat się nie zawalił. On się zmienił. Objawił mi na nowo dzięki jego nieobecności. Ta struktura, którą zostawił po sobie, ona się domknęła.
Przypomnijmy: Co z ROZWODEM Katarzyny Warnke i Piotra Stramowskiego? Znane są szczegóły. Padł jeden warunek
Katarzyna Warnke pięknie mówi o swoim ojcu
Aby nikt nie zrozumiał jej rozważań opacznie, Katarzyna dodatkowo podkreśliła, że po utracie ukochanego rodzica doznała "rozrywającego bólu". Jednocześnie zdobyła się na podziwianie dokończonego przez jej ojca "dzieła" - jak nazwała jego życiorys.
Dopiero jak umierasz, kończy się twoja historia i jesteś jakimś dziełem. Mój ojciec skończył swoje dzieło. Była rozpacz, ból był rozrywający, ale był też w tym dla mnie jakiś obowiązek zobaczenia, kim był. Ja jestem świadectwem tego, co po nim zostało - opowiedziała Warnke w rozmowie z Żurnalistą.