Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski przez ostatnich kilka lat uchodzili za jedną z najlepiej dobranych par polskiego show biznesu. Chętnie chwalili się wspólnymi zdjęciami i zdradzali swoje sposoby na udany związek.
Przypomnijmy: Katarzyna Warnke zdradza niezawodny sposób na udane małżeństwo: "My z Piotrkiem gadamy ze sobą O 'DU*ACH'"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym większe było zaskoczenie, gdy jesienią zeszłego roku małżonkowie ogłosili, że się rozwodzą. Na swoich instagramowych profilach opublikowali identyczne wpisy, w których poinformowali o rozstaniu i zaznaczyli, że ze względu na dobro córki proszą o uszanowanie ich prywatności.
Niedługo potem Piotr zaczął być widywany z nową kobietą, z którą aktualnie oficjalnie jest już w związku. Natalia Krakowska, bo tak nazywa się aktualna partnerka aktora, chętnie chodzi z ukochanym na branżowe imprezy i pozuje z nim na ściankach.
Katarzyna znacznie ostrożniej podchodzi do nowych relacji i jak dotąd z nikim się nie związała. Udzieliła za to kilku wywiadów, w których uchyliła rąbka tajemnicy na temat przyczyn rozpadu małżeństwa. W rozmowie z Żurnalistą wyznała np., że "bardzo obciążyło ich dziecko".
Katarzyna Warnke otwiera się na temat przyczyn rozstania z mężem
Teraz z kolei pojawiła się na kanale "Ładne Bebe", gdzie ponownie poruszyła temat rozstania z aktorem. Warnke zaznaczyła, że szanuje prywatność Piotra.
Nie mogę publicznie rozważać takich najszczerzej głębokich przyczyn, dlaczego myśmy się rozstali, ponieważ on ma prawo do intymności w tej przestrzeni. Ja mówię tyle, ile wydaje mi się, że mogę powiedzieć, chociaż on może mieć też negatywny stosunek, że w ogóle o tym mówię - powiedziała.
Następnie Katarzyna ujawniła, że dziecko nie było bezpośrednią przyczyną jej rozstania z mężem. Aktorka uważa, że u podstaw leżały różnice, jakie wynikały z tego, co oboje wynieśli z domów rodzinnych. Wspomina, że jej rodzice byli "wolnymi duchami" i dawali sobie przestrzeń, podczas gdy u Piotra wszyscy byli ze sobą "blisko, intensywnie, mocno".
Mnie się wydaje, że u nas to się nie zaczęło od Heleny, ale myślę, że zaczęło się w ogóle od takiego wejścia w tryb "na serio" i myślę, że my pochodzimy z bardzo różnych domów. (...) Rozjeżdżaliśmy się w jakiejś wizji wspólnego tworzenia życia. Bo ja jestem osobą, która potrzebuje tej przestrzeni dla siebie. Piotrek musi mieć bliskość ściśle z kimś. Jak się spotkają takie dwie osoby, to to jest bolesne - mówi.
Warnke ujawnia też, że relacja zaczęła się psuć, gdy kupili mieszkanie i zaczęli je remontować. Ma wrażenie, że dla Piotra to było "obciążające"
Od momentu kupna mieszkania, remontu mieszkania, jakby coś się rozjeżdżało. Nie umieliśmy tego posklejać, udawało nam się troszkę, ale dopóki mieliśmy jeszcze czas dla siebie. (...) Nie stykało, coś się rozjeżdżało. (...) I wiecie, dopóki nie ma dziecka, bo to nie chodzi o to, że ono jest jakkolwiek winne, tylko po prostu dziecko zabiera uwagę, czas, nie ma czasu po prostu. (...) Ludzie naprawdę muszą być zgrani, jak już pojawia się dziecko - przekonuje.
Aktorka opowiada o swoich kompleksach po urodzeniu dziecka
Katarzyna wyznaje, że do tego wszystkiego doszły jej problemy z akceptacją swojego ciała po ciąży.
Czułam się taka wycofana i pamiętam, poszliśmy raz na zakupy, weszliśmy do ulubionego sklepu Piotrka, czyli Gucci i pan stał w drzwiach i Piotrek wszedł pierwszy, a pan powiedział do niego "dzień dobry", a do mnie już nie. Bo ja tak wyglądałam. Taka byłam smutna, baryłeczka. I ja myślę, że tak się czułam, to było widać. Wyglądałam, jakby on był ciągle tą gwiazdą, a ja przypominałam sobie jak byliśmy w Miami przed Heleną, gdy też wyglądałam jak gwiazda.
Aktorka podkreśla jednak, że Piotr "starał się ją z tego wyciągnąć" i zapewniał, że jej ciało nadal mu się podoba.
Piotrek był dla mnie bardzo kochany. Mówił, że jemu się podoba. On sobie potrafi wmówić takie rzeczy, że jest super i w ogóle o co mi chodzi. I nigdy się nawet nie potknął o sytuacje, w której "noo, mogłabyś schudnąć" albo coś takiego. Nie, był wspaniały. Ja się czułam słabo, (...) ja nosiłam w sobie smutek. Może to było okrutne, przywykłam do siebie jakiejś tam, może gdybym siebie naprawdę kochała tak w pełni, to nie miałabym tego problemu.
Po prostu myślę, że to wszystko tak kompleksowo jest trudne, ta zmiana ciała na którą nie masz wpływu. I to nie jest tak, że się nażarłaś, zaniedbałaś. Po prostu są hormony, to ciało służyło stworzeniu człowieka, więc ono ma dość. Twoja psychika ma dość - mówi 46-latka.
Doceniacie jej otwartość w mówieniu o takich sprawach?