Kate Middleton już od wielu lat pielęgnuje swój krystaliczny wizerunek, co wychodzi jej śpiewająco. Żona księcia Williama dwoi się i troi, aby zyskać uznanie brytyjskiej prasy i należycie reprezentować królową. Godna naśladowania postawa sprawiła, że księżna Cambridge jest dziś nie tylko pupilką Brytyjczyków, ale też samej Elżbiety.
Kate ma obecnie pełne ręce roboty. Oprócz kolejnych publicznych wystąpień, które wypełniają jej terminarz po brzegi, 40-latka pochłonięta jest planami przeprowadzki. Kilka dni temu media obiegła bowiem wiadomość, że Cambridge'owie przenoszą się do "skromniejszego" pałacu, dzięki czemu będą mogli być bliżej wiekowej monarchini.
W środę wnukowi królowej Elżbiety i jego małżonce przypadło w udziale kolejne wyjście. Tym razem małżeństwo musiało stawić się na największej londyńskiej stacji kolejowej, Waterloo, by odsłonić pomnik z okazji Dnia Wiatru (święta upamiętniającego wysiłki Indian Zachodnich, którzy pomogli odbudować Wielką Brytanię po zniszczeniu przez wojnę). Matka trójki dzieci tradycyjnie "zrecyklingowała" stylizację, którą miała już na sobie kilka miesięcy wcześniej: Middleton zadała szyku w białym garniturze od Alexandra McQueena za 7,5 tysiąca, do którego dopasowała torebkę Mulberry za 3 tysiące oraz kolczyki marki Chalk za 380 złotych.
Ikona stylu?