Kate Middleton i książę William nie tylko wiernie pełnią służbę wobec królowej Elżbiety, ale uchodzą też za jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy brytyjskiej monarchii. Wielu poddanych darzy ich ogromną sympatią, czego dowodem są reakcje ludzi podczas zagranicznych wizyt pary. No, może z pewnymi wyjątkami...
Przypomnijmy: Mieszkańcy Belize NIE CHCĄ u siebie Kate i Williama. Pałac musiał ANULOWAĆ wizytę pary. "WYNOCHA Z NASZEJ ZIEMI!"
Obecnie królowa Elżbieta wraz z resztą rodziny obchodzą platynowy jubileusz jej panowania, przez co royalsi mają od kilku dni pełne ręce roboty. Kate Middleton i książę William wybrali się z tej okazji do Szkocji, a dokładnie do Glasgow, gdzie spotkali się z uradowanymi poddanymi. Para tego dnia odbyła warsztaty z dziećmi, a także przyglądali się troskom osób, które zmagają się z problemami mieszkalnymi.
Zobacz też: Kate Middleton w szmaragdowej sukni zadaje szyku na gali dla młodych projektantów (ZDJĘCIA)
W przeciwieństwie do mieszkańców Belize, którzy protestowali przeciwko wizycie pary w ich kraju, mieszkańcy Glasgow przywitali parę z otwartymi ramionami. Kate i William cierpliwie machali poddanym, od których dzieliły ich barierki, a kilka razy zatrzymali się i ucięli sobie z niektórymi szybką pogawędkę. Wręczono im też tajemniczą kartkę papieru, której księżna przyglądała się w głębokiej zadumie.
Podczas późniejszego spotkania z mieszkańcami zabrakło już barierek, a Cambridge'owie specjalnie dla nich złamali protokół, co zdarza się bardzo rzadko. Na zdjęciach fotoreporterów widzimy, jak para robi sobie selfie z jedną z kobiet, czego teoretycznie nie wolno im robić. Tę zasadę publicznie zdradziła Meghan Markle, gdy jeszcze wykonywała królewskie obowiązki.
Co więcej, w pewnym momencie w objęcia księcia wpadł pewien senior, który mocno przytulił się do Williama i wybuchł płaczem. Emocjonalna reakcja Williama Burnsa, bo tak według portalu Daily Mail nazywa się 66-latek, była poruszająca, jednak tu także złamano zasady. W trakcie pełnienia oficjalnych obowiązków royalsi nie powinni bowiem wchodzić w pełen fizyczny kontakt z osobami postronnymi. Nie sądzimy jednak, aby zaszkodziło to wizerunkowi monarchii.
Zobaczcie, jak poddani cieszą się z wizyty royalsów w ich mieście. Przywitano ich niczym rasowych celebrytów?