Odwiedzanie najdalszych zakątków świata i spotykanie się z głowami państw to dla księcia Williama i Kate Middleton chleb powszedni. Jednak ich ostatni "objazd" po krajach Morza Karaibskiego przebiega inaczej niż zwykle, a to wszystko przez falę protestów z powodu wizyty przedstawicieli dawnego imperium kolonialnego.
Nie ulega wątpliwości, że pobytu na Jamajce książęca para nie będzie wspominać zbyt dobrze. Po tym, jak Cambridgowie zawitali na wyspie w atmosferze skandalu, Kate została zlekceważona publicznie przez jamajską polityk, która gestem dobitnie dała do zrozumienia, co sądzi o monarchii. Niezręczna interakcja Lisy Hanny z księżną odbiła się w mediach szerokim echem.
Mimo nieprzyjemności royalsi zmuszeni są robić dobrą minę do złej gry i kontynuować podróż. W czwartek 40-latka opuściła Jamajkę, wystrojona w zieloną kreację Emilii Wickstead, którą udekorowała broszką w kształcie kolibra. Krótko później Brytyjka zawitała z małżonkiem na Bahamach, gdzie na lotnisku powitał ich tamtejszy premier, Philip Davis. Księżna postanowiła oddać hołd, wybierając suknię (również projektu Wickstead) w kolorze akwamaryny, czyli jednej z barw bahamskiej flagi. Na pokładzie samolotu zmianie uległa również fryzura księżnej: zamiast szykownego koka na głowie Kate pojawił się kucyk.
W której odsłonie prezentowała się lepiej?