Jeżeli rok 2022 miał nas czegoś nauczyć, to tego, że w świecie show biznesu należy spodziewać się niespodziewanego. Nikt jednak nie mógł być gotowy na to, co wydarzyło się w ten weekend w Nowym Jorku. Oto Katie Holmes w ramach odwiedzin na ściance iHeartRadio Jingle Ball w Madison Square Garden postawiła w stan gotowości całą branżę modową. Gwiazda zdecydowała się wskrzesić do życia trendy, które przez dziesięciolecia utożsamiane były z agresywnym kiczem, i to nie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Raz jeszcze udowodniono nam, że koło modowej historii kręci się nieubłaganie i nawet najbardziej wybredni redaktorzy amerykańskiego Vogue'a nie są go w stanie powstrzymać. Katie jak gdyby nigdy nic wmaszerowała w pole rażenia obiektywów w atramentowej mini, do której dobrała poszarpane dżinsy (!) i czarne new balance'y.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym jakże radykalnym kroku natychmiast zrobiło się głośno w internecie. TikTokerzy zaczęli bić na alarm, nazywając stylizację Holmes "najbardziej niepokojącą rzeczą, która spotkała ludzkość w ostatnich 12 miesiącach". Prześmiewczo stwierdzono nawet, że sukienka nałożona na dżinsy w wykonaniu gwiazdy zwiastuje kryzys poważniejszy od rozkładu demokracji, którego jesteśmy obecnie świadkami.
Nawet wspomniany już wcześniej amerykański Vogue nie mógł wyjść z podziwu nad dokonaniem Holmes. Redaktorzy "modowej biblii" przyznali, że prognozy wskazywały na ewentualny powrót tego typu stylizacji, jednak nikt nie spodziewał się, że ktoś faktycznie się na to odważy.
Spodziewaliście się, że styl Ashley Tisdale z okolic 2005 roku wróci jeszcze kiedyś na salony?