Strajk Kobiet to bez wątpienia najgorętszy medialnie temat ostatnich dni. Od ponad tygodnia na polskie ulice wychodzą dziesiątki tysięcy protestujących, którzy są oburzeni orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego nakazującym Polkom rodzić śmiertelnie chore płody. Uznanie jednego z zapisów tzw. kompromisu aborcyjnego za niezgodne z Konstytucją wywołało ogromne poruszenie w kraju i poza jego granicami.
Manifestacje przeciwko decyzji Trybunału trwają od 22 października i na razie nic nie wskazuje na to, aby miały się zakończyć. W ostatnim czasie wiele kobiet, w tym także celebrytek, podzieliło się w mediach społecznościowych przykrymi doświadczeniami związanymi z utratą dziecka. Wiele z nich skarżyło się na brak pomocy ze strony państwa i pozostawienie samych sobie bez opieki psychologicznej.
Kobiety szukające pomocy w trudnym czasie zaczęły dzielić się informacjami o natrafieniu w Internecie na dość kontrowersyjny pomysł w udzieleniu wsparcia. Popularność suplementów diety i leków dostępnych bez recepty najwyraźniej zainspirowały ks. Andrzeja Muszalę do stworzenia "Consolatyny". To, jak reklamuje wydawnictwo, "lek duchowy" dla kobiet "przeżywających traumę po utracie nienarodzonego dziecka". Consolatio, czyli pocieszenie, sprzedawany jest w stylizowanym na opakowanie leków pudełku, jednak nie znajdziemy w nim pigułek. Produkt zawiera między innymi krótki opis prawnych kwestii dotyczących pochówku płodów.
Zestaw, na który składają się: ikona Matki Bożej, modlitewnik oraz "pojednanie z Bogiem, sobą i utraconym dzieckiem", można kupić za 9,99 złotych w sklepie internetowym pewnego katolickiego wydawnictwa. Z opisu produktu możemy dowiedzieć się, że "lek" duchowy wydawany jest bez recepty, nie można go przedawkować oraz nie ulega przeterminowaniu.
Mieszane uczucia wzbudza nie tylko skład zestawu, ale również wskazania do jego zastosowania. Na stronie katolickiego wydawnictwa, które oferuje zestaw, "lek" poleca się kobietom, które przeżyły: utratę dziecka, poronienie naturalne, poczucie winy, lęki i stany depresyjne po utracie dziecka, przerwanie ciąży, syndrom poaborcyjny oraz in vitro.
Gdy wiadomość o "leku" trafiła do mediów, wydawnictwo już wycofało go ze swojej oferty. Obecnie strona internetowa pokazuje błąd 404.