Katy Perry nie ma obecnie dobrej passy. Najpierw podpadła widzom programu "American Idol", kiedy zza stołu jurorskiego pozwoliła sobie na niewybredny komentarz dotyczący stroju jednej z uczestniczek. Niedługo po tym incydencie naraziła się Meghan Markle, odmawiając zaproszenia na przyjęcie urodzinowe jej synka.
Okazuje się jednak, że prawdziwe kłopoty dopiero nadciągają. Popularna piosenkarka i jej partner Orlando Bloom już wkrótce będą musieli stawić się na sali sądowej. Przeciwko gwiazdorskiej parze toczy się postępowanie o wykorzystanie złego stanu zdrowia starszego człowieka, od którego trzy lata temu odkupili kalifornijską willę. W najgorszym wypadku będą zobowiązani do opuszczenia rezydencji.
Katy Perry i Orlando Bloom walczą o swój dom
Wokalistka i aktor zamieszkali w luksusowej dzielnicy w miejscowości Montecito niedługo po narodzinach ich córeczki. Zdecydowali się na zakup wartej ponad 14 mln dolarów ekskluzywnej posiadłości składającej się m.in. z sześciu sypialni, dwunastu łazienek oraz oddzielnego domku położonego przy basenie, w którym dodatkowo znajdują się dwa pokoje.
Niemal od samego początku Perry i Bloom nie mogli nacieszyć się wymarzonymi czterema kątami. Kilka miesięcy po sfinalizowaniu transakcji dotarła do nich informacja o poprzednim właścicielu domu, który zamierzał... wrócić do niego. 83-letni biznesmen Carl Westcott uznał, że decyzja o sprzedaży była podyktowana jego chorobą. Twierdzi, że wszystkie dokumenty podpisywał w stanie nieświadomości spowodowanej zażyciem silnych leków przeciwbólowych.
Prawnicy zajmujący się tą sprawą przekazali w imieniu mężczyzny, że tydzień przed zawarciem umowy przeszedł on skomplikowaną operację, co w połączeniu z chorobą Huntingtona i podeszłym wiekiem nie pozwalało mu na świadome podejmowanie jakichkolwiek działań. Westcott nie daje za wygraną, oskarżając Katy Perry i Orlando Blooma o świadome i celowe przejęcie domu w czasie jego poważnej choroby.
Słynna para nie zamierza wyprowadzać się z zakupionej willi, podtrzymując, że dokonali transakcji w pełni legalny sposób. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Kto ma rację w tym sporze?