Incydent z udziałem Kayah i zgromadzonych pod Operą Leśną fotoreporterów zasługuje niewątpliwie na miano najciekawszego wydarzenia tegorocznej edycji SopotHit Festiwalu. Choć producenci Polsatu dwoili się i troili, aby prezentowana ze sceny Opery Leśnej oferta przyciągnęła przed ekrany telewizorów jak największą liczbę widzów, to "najlepsze" show i tak odbyło się za kulisami, a to wszystko za sprawą fochów Kayah. Legendarna piosenkarka była tego dnia wyraźnie nie w sosie. Przechodząc obok wykonujących swoją pracę fotoreporterów, warknęła w ich kierunku: "nie zes*ajcie się", po czym zasłoniła twarz małą walizeczką. Nie stanęła również na ściance.
Mało eleganckie zachowanie gwiazdy zostało dość chłodno przyjęte zarówno przez osoby z branży jak i anonimowych internautów, którzy dali wyraz swojemu rozczarowaniu w komentarzach na forach internetowych. Piłka znajdowała się teraz po stronie Kayah. Wszyscy czekali na jej odpowiedź na krytykę. No i w końcu się doczekali.
Kayah wrzuciła na swój prywatny profil na Facebooku krótki filmik z Madonną, który podpisała: "Nie zes*aj się". Ewidentnie spróbowała tym samym obrócić całą sytuację w żart. Tymczasem w sekcji komentarzy pod postem wywiązała się już całkiem poważna dyskusja.
Nie śmieszy mnie naruszanie mojej nietykalności i blokowanie mi drogi do garderoby, kiedy się spieszę, bo za chwilę wychodzę na scenę. Agresywne robienie zdjęć z odległości metra z obiektywem skierowanym prosto w twarz nie jest ani standardem mojej ani niczyjej pracy. To atak, a ja czuję się zagrożona. To niedopuszczalne i haniebne, pozbawione jakiejkolwiek etyki i kultury - napisała gwiazda.
Kayah podkreśliła, że z jej perspektywy cała sytuacja przebiegała zgoła inaczej, niż jak przedstawiły ją media. Co ciekawe, stwierdziła przy tym, że życzenie komuś "niezes*ania się" nie jest na dobrą sprawę inwektywą i tak w sumie, to ona powiedziała to do siebie.
Nagonka na mnie jest obrzydliwą manipulacją, która ludziom ubogim mentalnie pozwala się wyżyć. Ale milczenie na ten temat będzie przyzwoleniem. Nie mogę czuć się bezpiecznie, wykonując mój zawód, a to nie fair. Tolerowałam to zjawisko zbyt długo. Dlatego wciąż trwa, a z ofiar robi się agresorów. Łatwo zauważyć brak równowagi sił, kiedy artystce idącej wykonywać swoje obowiązki przeciwstawia się rosłego, agresywnego draba z obiektywem. A w mediach odwraca się sytuację, wyciągając z kontekstu zdanie, które nawet nikogo nie obraża, bo nie jest inwektywą skierowaną do kogoś imiennie. Pomijając fakt, że rzuconym pod nosem, a do siebie mam prawo mówić, co chcę.
Dla osób, które całe zajście raczej rozbawiło, niż oburzyło, Kayah już szykuje małą niespodziankę. Okazuje się bowiem, że planuje wypuścić na rynek koszulki ze swym słynnym już hasłem, co potwierdziła w odpowiedzi na komentarz fanki.
Już dziś zarządziłam - czytamy.