Kevin Mglej znalazł się w centrum medialnego zainteresowania za sprawą relacji z Roksaną Węgiel. Wcześniej był związany z Malwiną Dubowską, a owocem ich związku jest syn, William, który przyszedł na świat w 2020 roku. W ostatnich dniach głośno było o oskarżeniach aktorki pod adresem ojca jej syna, w których poruszyła m.in. temat płaconych przez Mgleja alimentów. Głos w sprawie zabrał w rozmowie z redakcją Pudelka.
Kevin Mglej odcina się od afery z ekspartnerką. Jednoznaczna deklaracja
Niedawno Mglej przekazał, że zamierza wycofać się z mediów społecznościowych. Jak twierdził, nigdy nie zabiegał o popularność, a jego zasięgi mogłyby służyć słusznej sprawie. Nie powstrzymało to jednak komentarzy internautów, którzy zarzucają mu m.in. wybijanie się na plecach znanej ukochanej. W rozmowie z Plejadą twierdzi, że nie zamierza się dla nikogo zmieniać i najważniejsze, że to Roxie akceptuje go takim, jaki jest.
Kimkolwiek bym nie był, jakikolwiek bym nie był, nigdy nie będę wystarczającą osobą dla publiczności w takiej konwencji bycia jej partnerem. Cieszę się, że dla niej jestem i to jest dla mnie najważniejsze - podsumował.
Zobacz też: Narzeczony Roksany Węgiel ZNIKA z Instagrama! Kevin Mglej opublikował krótkie wyjaśnienie
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mglej przyznał, że jemu i Roksanie zdarza się rozmawiać o tym, co dzieje się wokół nich medialnie, ale nie poświęcają temu zbyt wiele uwagi. On sam po prostu nie czyta wpisów internautów.
Żyjemy razem, także co jakiś czas wraca ten temat, ale jakoś nie skupia to zbyt dużej naszej atencji. Roksana się w tym wychowała, ja już się do tego przyzwyczaiłem, komentarzy nie czytam, także nieważne, co tam piszecie, jest w porządku - rzucił do internautów.
Jeśli chodzi o kwestię oskarżeń w sprawie alimentów i jego byłego związku, Kevin stanowczo się od sprawy odcina. Uważa, że to, co powiedział, jest wystarczające i "prawda broni się sama".
Ja nie chcę z tym walczyć. Nie chcę z tym walczyć z takiego powodu, że chcę postawić kropkę - co miałem do powiedzenia, powiedziałem. Uważam, że prawda broni się sama, uważam też, że jedyną osobą, która może mnie z tego tacierzyństwa rozliczać, jest mój syn, którego bardzo kocham - mówi. Nie chcę, żeby ta spirala się nakręcała, chcę, żeby mógł sobie spokojnie żyć i przedstawiając się imieniem i nazwiskiem, nie miał żadnego stygmatu. Dla mnie ten temat jest zakończony, ja swoje powiedziałem i liczę, że kiedyś mój syn po prostu powie, że zrobiłem dobrą robotę.