W momencie, gdy w 2017 roku Kevin Spacey przyznał, że jest homoseksualistą, niespodziewanie głos zaczęły zabierać kolejne osoby oskarżające go o molestowanie seksualne. Na jaw wyszło wówczas, że ceniony hollywoodzki aktor miał dopuszczać się napastowania nawet podczas pracy na planach zdjęciowych.
W związku z oskarżeniami kilkudziesięciu (!) osób gwiazdor stracił większość kontraktów. Współpracę zakończył z nim także Netflix produkujący serial "House of Cards". Choć mogłoby się wydawać, że liczne doniesienia o mrocznej naturze Kevina są gwoździem do trumny jego kariery, okazuje się, że nie wszystkim to przeszkadza.
Według doniesień zagranicznych mediów po trzech latach nieobecności 61-latek wróci na ekrany. Co prawda nie zobaczymy go w hollywoodzkiej produkcji, jednak jak się okazuje, zagra u legendy włoskiego kina - Franco Nero.
Bardzo się cieszę, że Kevin zgodził się wziąć udział w moim filmie. Uważam go za świetnego aktora i nie mogę doczekać się rozpoczęcia zdjęć - mówił reżyser w wywiadzie dla ABC News.
Sam Spacey jak dotąd nie skomentował wielkiego powrotu. Ciekawostką jest jednak, że film, w którym niebawem będziemy mogli go zobaczyć, to opowieść o artyście, który zostaje... niesłusznie oskarżony o pedofilię. W "L’uomo Che Disegno Dio" Kevin wcieli się ponoć w postać policyjnego detektywa, który będzie prowadził śledztwo w sprawie oskarżonego mężczyzny, którego z kolei zagra sam Nero.
Przypominamy: Spacey molestował 14-latka... KŁADĄC SIĘ NA NIM! "Miałem szczęście, że nie zdarzyło się nic gorszego"
Obejrzycie?