Nie od dziś wiadomo, że dzieciństwo w otoczeniu mediów bywa ciężkim doświadczeniem. Za życiowymi historiami wielu znanych postaci kryją się bowiem potężne dramaty, które wychodzą na jaw po wielu latach. Gdy w 2000 roku Richard Sandrak stał się rozpoznawalny, a świat obwołał go "najsilniejszym chłopcem świata", nikt zapewne się nie spodziewał, jak potoczą się jego dalsze losy.
Zobacz też: Kiedyś utytułowano ją "najbrzydszą panną młodą". Dziś szokuje metamorfozą: "Nie wierzę, że to ona" (FOTO)
"Mały Herkules" szturmem podbił media. Za wyćwiczoną sylwetką kryła się smutna historia
Richard Sandrak, okrzyknięty jako dziecko "małym Herkulesem", szybko stał się obiektem zainteresowania. Media nie mogły wyjść z podziwu, jak wiele czasu malec poświęca na treningi, a ojcem - zarówno tym biologicznym, jak i jego sukcesu - był ukraiński mistrz sztuk walki, Pavel Sandrak. Ćwiczyć zaczął w wieku 3 lat, a jako 5-latek trenował dziennie po kilka godzin i żywił się głównie shake'ami proteinowymi i warzywami, całkowicie rezygnując m.in. ze słodyczy czy fast foodów.
Wszystko szło zgodnie z planem ojca, jednak lekarze już wtedy bili na alarm, że ciało dziecka nie jest przystosowane do zbudowania tak dużej tkanki mięśniowej. Pavel niespecjalnie się tym przejmował i Richard już jako 8-latek zdobył miano "najsilniejszego chłopca świata". Miało związek z tym, że był w stanie podnieść 95 kilogramów, czyli trzykrotność masy własnego ciała. Było to na tyle interesujące dla mediów, że rodzina przeniosła się do Kalifornii, aby rzucić chłopca w objęcia show biznesu.
Z perspektywy czasu Richard przyznał w wywiadzie dla stacji ABC, że młodość wspomina dość ciężko. Przez wielogodzinne treningi praktycznie nie wychodził na zewnątrz i nie miał przyjaciół, a w domu zamiast zabawek stały jedynie przyrządy do ćwiczeń. Sandrak nie chodził też do szkoły i pobierał domowe lekcje, przez co nic nie stało na przeszkodzie, aby poświęcał treningom praktycznie cały wolny czas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wygląda "mały Herkules" po latach. Zupełnie nie przypomina siebie z dzieciństwa
Ojciec dopiął jednak swego, a chłopiec coraz częściej pojawiał się w prasie i telewizji. Nawiązywał też kontrakty, które zapewniały jego rodzinie wielotysięczne zyski. Niestety ciągłe zmęczenie i mordercze treningi dały się Richardowi we znaki i wkrótce lekarze zaczęli podejrzewać, że chłopiec przyjmuje sterydy. Gdy przestał intensywnie ćwiczyć w trosce o własne zdrowie, Pavel był tym niezwykle niepocieszony i zaczął topić smutki w alkoholu.
Narastająca frustracja ojca zaowocowała problemami rodzinnymi, które przekształciły się w regularną przemoc. Gdy pewnego dnia pijany Pavel rzucił się na matkę Richarda, chłopiec wezwał policję i poprosił, aby przyjechali bez sygnału, uniemożliwiając ojcu ucieczkę. Gdy miał 11 lat, Pavel trafił na lata do więzienia, a on zerwał z nim wszelkie kontakty. Choć Richard próbował dalej działać jako "mały Herkules", to fitness przestał być jego pasją, co sam przyznał w wywiadzie dla Inside Edition.
Już nie podnoszę ciężarów. To stało się po prostu nudne. Jestem dumny z własnej przeszłości, ale nie chcę, żeby ludzie myśleli, że tak będzie już zawsze - przyznał.
Dziś Sandrak ma 30 lat i nie przypomina siebie sprzed lat, czego dowodem jest reportaż dla stacji ABC. Dorosły dziś "mały Herkules" wygląda teraz zupełnie inaczej i wcale nie związał swojego życia z kulturystyką. Teraz Richard pracuje w branży filmowej jako kaskader i działa we współpracy z Universal Studios. Już nie ukrywa, że woli się podpalić i skoczyć z budynku, niż dalej trenować pod kilkanaście godzin dziennie.
W reportażu wspomniano, że obecnie Richard mieszka w stanie Oregon, a jego drugą największą pasją jest gotowanie. Wydał nawet własną książkę kucharską, a pasją do przygotowywania posiłków chce zarażać także innych. Wspomniał również, że marzy mu zostać inżynierem, jednak nie wiadomo, czy zrealizował już swój cel.
Zobaczcie, jak się zmienił. Uwierzylibyście, że to on?