Niektórym aż trudno będzie w to uwierzyć, ale "Top Model" po raz pierwszy rozgościł się na antenie TVN-u jeszcze w 2010 roku. Wtedy nazywał się "Top Model. Zostań modelką", bo właśnie to obiecywał - szansę na karierę w świecie mody. To, czy zwycięzcy z tej szansy skorzystali, pomińmy wymownym milczeniem, bo na horyzoncie pojawił się nieco inny problem. Sądząc jednak po komentarzach w sieci - dość palący.
"Top Model" to już nie ten sam program? Pogadajmy o tym
"Tu już w ogóle nie chodzi o modę", "Odpadł X, który ma szansę na karierę, a zostaje Y i będzie co najwyżej influencerem", "Najgorsza edycja ever" - po tylu sezonach takimi kwiatkami jurorzy mogą już sobie zapewne wytapetować ściany w ich okazałych nieruchomościach. Po 13. edycji znów czytamy to samo, ale zmieniło się jedno - nikt już nie jest zaskoczony, bo w sumie nie ma czym. Dostrzegają to chyba nawet sami jurorzy.
To jest też taki mój dylemat, bo ja uważam, że te dzieciaki same się powoli gubią. Nie wiedzą, w którą stronę one chcą iść - mówił Dawid Woliński na kanapie u Kuby Wojewódzkiego w odpowiedzi na pytanie, czy ten program ma bawić, czy dawać uczestnikom szansę na karierę. My dajemy im przestrzeń do wykazania się i do pracy, ale większość z nich, niestety, z doświadczenia widzę, idzie na łatwiznę, czyli w influencerkę, w sytuacje dla nich bezwyzwaniowe.
Co się będziemy czarować - 13. edycja zawiodła na wielu polach. Bootcamp? Niepotrzebny, pozbyć się. Wyprawa na tydzień mody w Portugalii? Bez jurorów, bo i czemu mają uczestniczyć w wyzwaniu modowym w programie (podobno) o modzie? No i ten słynny cliffhanger z "odroczoną" eliminacją czy romansidła, od których aż dłoń świerzbi, żeby sięgnąć po pilota. Poważnie, aż strach pomyśleć, że poza samymi zainteresowanymi kogoś to interesuje. W efekcie niebezpiecznie dryfujemy w kierunku "Hotelu Paradise", ale tam szybciej przechodzą do rzeczy i człowiek przynajmniej wie, na co się pisze. Tutaj chyba coraz mniej.
Raz nawet skusiliśmy się na materiał ekstra, ale sami nie wiemy, czego się w sumie spodziewaliśmy. W efekcie zobaczyliśmy kilka ujęć z willi uczestników, lament jednej z nich z powodu fryzury, a potem "pokaz mody", gdzie oni sami udawali jurorów. Przypominamy - wszystko to w ramach programu, w którym "pokaz mody" raczej być w cudzysłowie nie powinien. Swoją drogą, trudno nie spoglądać w kierunku influencerstwa, gdy tyle zadań krąży wokół TikToka. Czy w dobie mediów społecznościowych trzeba umieć się sprzedać? Pewnie. Ale jeszcze kilka sezonów wstecz, gdy nagrywanie się telefonem było zabawą, a nie pracą, byłby to zwykły krindż.
"Top Model" czy "Top Influencer"? Moda powoli schodzi na drugi plan
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że w "Top Model" nikt już modeli nie szuka. Po programie faktycznie część jego wciąż nieopierzonych podopiecznych szuka poklasku na Instagramie czy TikToku, ale czym w takim razie różnią się od gwiazd "Love Island" czy "Rolnik szuka żony"? Nawet w wyzwaniach modowych coraz częściej to moda jest tłem, a to, co robiło ten program, jest okrajane na rzecz żenujących fragmentów rodem z telenoweli.
Za pół roku nikt nie będzie pamiętał, kto wpadł w oko uczestnikowi X - podobnie jak tego, niestety, kim uczestnik X był. Zresztą, spójrzmy prawdzie w oczy: po 13. sezonach programu karierę zrobiła zaledwie garstka tych, którzy próbowali się czymś wsławić. Dziś prowadzą programy, reklamują foteliki dla dzieci i wykańczają sobie łazienki w barterze, ale z high fashion ma to niewiele wspólnego. I z przeczuciem graniczącym z pewnością stwierdzamy, że za sprawą programu raczej się to nie zmieni. A na środowe wieczory musimy sobie po prostu znaleźć inną rozrywkę.