Kontrowersyjny działacz KOD-u Mateusz "iPhone" Kijowski nie zamierza rezygnować z funkcji lidera ruchu. Przeciwnie, w wywiadzie z Moniką Olejnik nazwał się "człowiekiem honoru" i przekonywał, że wcale nie kłamał, twierdząc, że nic nie zarabia na KOD-zie.
Przypomnijmy, co mówił na spotkaniu ze swoimi sympatykami: Mateusz Kijowski zapewnia: "Nie zarabiam na KOD! Żyję ze wsparcia rodziny"
Okazało się, że zarabia. Media dotarły do faktur, z których wprost wynika, że przelewał sobie co miesiąc 15 tysięcy złotych pensji. W 2016 roku zarobił na działalności KOD-u ponad 90 tysięcy złotych. Robił to w dodatku tak sprytnie, by nie musieć płacić alimentów dzieciom.
Wobec wynikłej afery zarząd komitetu publicznie zasugerował Kijowskiemu, że uczciwe i dla dobra organizacji lepiej byłoby, gdyby zrezygnował z funkcji lidera. On jednak nie zamierza ustąpić. Zapowiada, że wystartuje w kolejnych wyborach o fotel przewodniczącego KOD-u i zapewnia, że ludzie go popierają:
Ludzie piszą do mnie, że muszę startować w wyborach. Nikt nie każe na mnie głosować. Dużo osób bardzo mnie popiera. Oddałem życie KOD-owi od ponad roku, do KOD-u należy decyzja co dalej.